Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Abraham Neuman, „Rynek w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą”, olej na płótnie /
Malarz
Abraham Neuman urodził się w 1873 r. w Sierpcu jako syn ubogiego urzędnika administracji leśnej. W wieku kilkunastu lat przeniósł się do Warszawy, utrzymywał się z powiększania i kolorowania fotografii portretowych.
Za namową znanego malarza Samuela Hirszenberga podjął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w pracowniach Jacka Malczewskiego, Leona Wyczółkowskiego i Jana Stanisławskiego. Ostatni z nich, wybitny pejzażysta, prawdopodobnie miał na Neumana największy wpływ. Malarz odbył liczne podróże po Polsce, Europie i Stanach Zjednoczonych, w latach 1925–1927 wykładał w Szkole Sztuki Bezalel w Jerozolimie. Od tego czasu w jego twórczości pojawiają się motywy palestyńskie i orientalne, co było rzadkością wśród polskich malarzy.
Abraham Neuman tworzył najczęściej pejzaże olejne, martwe natury i portrety, posługiwał się też litografią i drzeworytem. Brał udział w wystawach w Krakowie, Lwowie, Warszawie, Paryżu, Wiedniu i Berlinie. W zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego znajdują się jego pejzaże, przedstawiające między innymi Kazimierz Dolny i szczególnie chętnie malowane przez artystę strumienie.
Nikt z najbliższej rodziny Neumana nie przeżył II wojny światowej.
Prace Abrahama Neumana można obejrzeć w portalu DELET.
Poeta
Mordechaj Gebirtig (Markus Bertig) urodził się w Krakowie w 1877 r. w ubogiej rodzinie żydowskiej. Mieszkał w oficynie domu przy ul. Berka Joselewicza 5, zarabiając na życie jako stolarz. Zadebiutował w 1905 r. wierszem Strajk generalny (jid. Der general-sztrajk), opublikowanym z okazji rewolucji 1905 r. w krakowskim czasopiśmie „Socjaldemokrat” za namową pisarza Abrahama Rajzena. Utwory Gebirtiga opowiadały zazwyczaj o trudnym życiu biednych robotników i zdradzały sympatie socjalistyczne, co zbliżyło go ze środowiskiem krakowskiego Bundu.
Gebirtig działał też jako aktor i reżyser w amatorskim teatrze żydowskim. Podczas I wojny światowej pracował jako sanitariusz w szpitalu wojskowym w Krakowie, po wojnie zatrudnił się w warsztacie stolarsko-tapicerskim swojego brata Leona, gdzie zajmował się renowacją mebli. Na początku lat 20., dzięki utworom reprezentującym „folklor robotniczo-żydowsko-miejski”[1], stał się rozpoznawalny jako poeta, pieśniarz i bard krakowskiego Kazimierza. Piosenki Bawcie się, bawcie dzieci (Huliet kinderlech) oraz Dziecięce lata (Kinderjon) znalazły się w repertuarze aktorki Molly Picon, gwiazdy filmu jidysz Judeł gra na skrzypcach (Jidl mitn fidł, 1936 r.). W oczach publiczności Gebirtig stał się „trubadurem z Galicji”. Jego najbardziej znana piosenka, Gore nasze miasteczko, gore (S’brent undzer sztetł, brent), napisana w 1936 r., upamiętniała pogrom w Przytyku, miasteczku pod Radomiem, podczas którego zginęły trzy osoby i kilkadziesiąt zostało rannych. Po wybuchu wojny utwór ten „urósł wręcz do rangi hymnu gett”[2] w okupowanej Polsce.
W 1940 r. Gebirtig został wysiedlony do getta w Łagiewnikach, a wiosną 1942 trafił do getta w krakowskim Podgórzu, gdzie zamieszkał przy ulicy Janowa Wola. Wtedy zaprzyjaźnił się z malarzem Abrahamem Neumanem. Obaj zostali zamordowani w ulicznej egzekucji starszych Żydów, których Niemcy prowadzili na transport do obozu zagłady w Bełżcu. Żona i trzy córki Gebirtiga zostały zamordowane w obozie zagłady w Bełżcu. Nikt z najbliższej rodziny poety nie przeżył II wojny światowej. Zachowało się ponad 100 piosenek i wierszy Gebirtiga, które po 1945 r. tłumaczyli na język polski Natan Gross, Jerzy Ficowski i Agnieszka Osiecka. Nieznana liczba utworów powstałych w latach okupacji zaginęła.
W listopadzie 2012 r. na rogu ulic Dąbrówki i Janowa Wola, gdzie 4 czerwca 1942 r. zamordowano między innymi Neumana i Gebirtiga, umieszczono tablicę pamiątkową, która jest częścią Szlaku Pamięci Getto 1941–1943.
24 października 1940 r. Mordechaj Gebirtig pozdrawiał w wierszu rodzinny Kazimierz, do którego nigdy już nie powrócił:
Żegnaj mi, Krakowie
Żegnaj mi, Krakowie!
Żegnaj mi, bądź zdrów.
Furmanka czeka na mnie tuż pod moim domem.
Wróg przepędza nas dziki
niby sforę psów,
wygania bezlitośnie w niewiadomą stronę...
Żegnaj mi, Krakowie!
Już rozstania czas.
Żegnaj mi, miasto, z którym tak się serce zżyło...
Na grób matki poszedłem
już ostatni raz,
tak mi ciężko z matczyną rozstać się mogiłą...
Wypłakałem oczy
do ostatnich łez
i grób ojca oblałem ostatnimi łzami.
A gdzie dziadka mogiła –
nie wiem, już gdzie jest.
Pewno prochem się stała, tylko piach jest na niej...
Żegnaj mi, Krakowie!
Święta ziemio ma!
W tobie ojciec i matka spoczęli na wieki.
Abym obok nich spocząć
mógł kiedyś i ja
nie było pisane, mój grób jest daleki...
Żegnaj mi, Krakowie!
Żegnaj mi, bądź zdrów!
Furmanka czeka na mnie tuż pod moim domem.
Wróg przepędza nas dziki
niby sforę psów,
wygania bezlitośnie w niewiadomą stronę...
Kraków, 24 października 1940 roku
Tłumaczył z jidysz Jerzy Ficowski
Projekt współfinansowany ze środków Taube Philanthropies.
Przypisy:
[1] Szewach Weiss, Trubadur Galicji, „Rzeczpospolita”, 4 czerwca 2012.
[2] Tamże.