Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
W pierwszym przymierzu człowieka z Bogiem, w przymierzu Noahickim wszystkie zwierzęta zostały oddane we władanie człowiekowi. Są przeznaczone na pokarm, acz „nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia”. Dalej padają tajemniczo brzmiące słowa: „upomnę się o waszą krew przez wzgląd waszego życia – upomnę się u każdego zwierzęcia”. (Ks. Rodzaju 9:5). Wedle Rasziego, XI-wiecznego komentatora Tory – w ten sposób został wprowadzony zakaz spożywania mięsa z żywego stworzenia, w którym jeszcze mieszka jego dusza. Zakaz spożywania mięsiwa z krwią zwierzęcia powtarza się w Pięcioksięgu kilka razy.
W Torze nie ma zapisów dotyczących rytualnego uboju. Jest za to szereg bardzo szczegółowych praw o stosunku Żydów do zwierząt. W szabat nie wolno ich zaganiać do pracy. Nakazane jest, by nim człowiek siebie nakarmi, najpierw nakarmił zwierzęta. Nowo narodzone zwierzęta muszą pozostawać z matką przynajmniej siedem dni.
Nie wolno młócącemu wołowi zawiązywać pyska. W księdze Wyjścia czytamy: „Jeśli spotkasz wołu twego wroga albo jego osła błąkającego się, odprowadź je do niego. Jeśli ujrzysz, że osioł twego wroga upadł pod swoim ciężarem, nie ominiesz go, ale razem z nim przyjdziesz mu z pomocą”. Tych przepisów jest oczywiście więcej. Wszystkie nakazują, by odnosić się do zwierząt może nie z czułością, ale na pewno ze zrozumieniem i troską.
Tą samą postawą podyktowane są reguły rytualnego uboju – szechita.
Nakaz ten wywodzi się z Talmudu, gdzie jest opisane dokładnie, jak ma wyglądać nóż rzeźnicki, jakie należy odmówić błogosławieństwo, jak karmić zwierzę przed zabiciem. Ważny jest sam rzeźnik, zwany po hebrajsku szochet. Zanim podejmie ten zawód, musi pięć lat studiować, ucząc się praw religijnych i anatomii zwierząt. W niektórych krajach otrzymuje on roczną licencję, którą musi odnawiać.
Zasadniczo akt uboju jest związany z przecięciem tętnic szyjnych, po którym w 30–50 sekund ustaje dopływ krwi do mózgu. Krew błyskawicznie odpływa z głowy. Czy bolesny jest moment przed zabiciem? Wedle licznych badań – nie. Nie ma powodów, by wyrokować o narastaniu napięcia u zwierzęcia. Być może dzieje się tak dzięki spokojowi i fachowości szocheta. Nie ma dowodów, że wykonywany nie-fabrycznie ubój rytualny jest bardziej bolesny niż ubój przez uduszenie, ogłuszenie czy za pomocą elektryczności w rodzimych rzeźniach. Jedno jest pewne: zwierzę od razu zostaje zabite. W przypadku ogłuszenia nie jest to tak oczywiste.
Istotne jest tu wypuszczenie krwi. Mięso bez krwi lepiej się przechowuje, smakosze bardziej je cenią, ale oczyszczenie z krwi ma też znaczenie religijne. Z krwią w Biblii łączona jest dusza i życie. W krwi mieszka dusza albo przynajmniej ta jej część, która zwie się nefesz. Kto by spożywał krew, to jakby spożywał życie. A ono należy do Boga. Spożywane powinno być mięso, a nie zwierzę z jego duszą oraz życiem.
Majmonides pisał w kontekście nakazów związanych z rytualnym ubojem: „Za nieczystą uważali krew poganie, ale nadal ją spożywali, ponieważ myśleli, że jest to krew demonów, a ten kto ją spożywał, mógł z nimi współdziałać”. Tak więc ubój rytualny ma też Żydów oddzielić od bałwochwalców i pogan. Krew bywa też łączona ze wstydem. Człowiek musi się wstydzić, że utoczył krew zwierzęcia. Dlatego musi być ona zebrana i ukryta.
Nauki takie zachowali chrześcijanie na początku swych dziejów.„Natchnieni duchem Świętym postanowiliśmy nie nakładać na was żadnych ciężarów prócz rzeczy koniecznych, a więc: powstrzymajcie się od spożywania pokarmów składanych »bogom« na ofiarę, od krwi, od mięsa zwierząt uduszonych i od nierządu. Jeżeli to zachowacie, dobrze uczynicie. Bądźcie zdrowi” – czytamy w Dziejach Apostolskich (15, 28–29).
Ubój rytualny został ustanowiony po to, by ograniczyć okrucieństwo wobec zwierząt. Nie ma w Torze i judaizmie nakazu, by powstrzymywać się od mięsa, ale też, jak uczyło wielu rabinów, w wieku światłości nastanie epoka wegetariańska. Taki, a nie inny rodzaj zabijania był wybierany z całą świadomością. Dla Żydów pilnujących praw kaszrutu zasad tych zmienić nie sposób. Obowiązują po wieczne czasy. Narzucanie Żydom innych reguł żywieniowych oznaczałoby podważenie ich religii. Nie ma znaczenia, czy dokonuje się tego w imię rzekomo humanitarnych zasad, czy przesądów. Skutek jest taki sam. Zakaz uboju jest po prostu gwałtem na judaizmie. Ten kto za zakazem uboju głosował, de facto okazał się (nawet wbrew swoim przekonaniom) kimś, kto podważa i kwestionuje podstawy judaizmu. A jak wiemy, nie można powiedzieć, że judaizm – jak czytałem w pewnym felietonie – przetrwa bez praw kaszrutu, że nie jest to takie ważne. Tego rodzaju rozumowanie nie tylko świadczy o kiepskiej wiedzy autorki owego felietonu, ale jest głupie i obraźliwe.
Tzw. humanitarne uzasadnienia, że szechita wywołuje olbrzymi ból zwierząt, są wysoce wątpliwe, ale co gorsza nie wytrzymują próby doświadczenia. Czytając opisy działania „humanitarnych” rzeźni, dowiadujemy się, że bardzo często zwierzęta nie są w nich do końca ogłuszone i że tym mocniej odczuwają ból zabijania; że często na jeszcze żywym zwierzęciu dokonuje się rozbioru mięsa itd. Jeśli tak jest, zastanawia, dlaczego Sejm zajął się tylko ubojem rytualnym (drobny procent uboju w Polsce), a nie ubojem w polskim stylu.
Jeśli mamy się kierować troską o ból zwierząt, sprawa wydaje się o wiele poważniejsza. Moim zdaniem posłowie zachowali się – i to nie po raz pierwszy – jak hipokryci. Stroją się w szaty obrońców zwierząt, a zarazem nie chcą wiedzieć i słyszeć, co się na masową skalę dzieje w rzeźniach. To samo można zapewne odnieść do polowań, choć akurat moi znajomi myśliwi zwykle zachowują się uczciwiej niż humanitarni posłowie i antykatolickie felietonistki.
Sejm głosami większości przyjął ustawę w istocie antyjudaistyczną o posmaku antysemickim. Posłowie stwierdzili nie wprost, że Żydzi, trzymając się zasad kaszrutu (koszerna żywność), hołdują okrucieństwu, a judaizm (jak i islam) jest religią brutalności wobec zwierząt, z czego wynika, że ta religia i jej wyznawcy są gorsi i nie spełniają nowoczesnych wymagań humanitarnych (o wątpliwych zresztą uzasadnieniach). Antysemickie tło tej decyzji można wywieść jeszcze z trzech innych przesłanek.
Po pierwsze, istnieje rodzaj uzusu historycznego i prawnego. Polskie państwo od wieków tolerowało Żydów z ich religią i obyczajami. Jeden tylko raz w przedwojennym ustawodawstwie wprowadzono zakaz uboju rytualnego, również powołując się na dobro zwierząt. Wszyscy wiedzieli, że owo prawo ma jawnie antyjudaistyczny charakter. Uzus oznacza, że nasza historia i dotychczasowe doświadczenie nakazuje nam szacunek dla tej grupy mniejszościowej i jej praw. Owe prawa są autonomiczne i nie podlegają ograniczeniom. Ustawą sprzed kilkunastu dni uzus ten został złamany.
Po drugie, wprowadzenie tego prawa kojarzy się niestety z najgorszymi praktykami antysemickimi w okresie wzrostu fali antysemityzmu w latach 30. Charakterystyczne, że żadne państwo europejskie po wojnie nie wprowadziło praw przeciw ubojowi rytualnemu i nie uczyniło tego, pamiętając jakie znaczenie miały owe zakazy przed wojną. Polski parlament nawiązał do tamtych czasów, lekceważąc trudną pamięć i niedobre doświadczenie. Okazało się, że słaba jest pośród posłów wyobraźnia historyczna i niewiele wiedzą o przeszłości, choć chcą o niej w komisjach oraz w wysokiej Izbie rozprawiać.
Po trzecie, prawo o zakazie uboju rytualnego jest sprzeczne z prawami wyższego rzędu, a więc prawem do wolności religijnej, na którym stoi wolnościowy porządek europejski. Tak więc polski parlament zakwestionował prawo wolnościowe (podmiotowe) i tym samym zagroził wolnościom religijnym nie tylko Żydów oraz muzułmanów. Uznał, że prawo niższego rzędu (o uboju rytualnym) może się znaleźć ponad prawami człowieka. Jest to groźny precedens, świadczący o bardzo niskiej kulturze prawnej Izby. Owa ustawa uderza w prawa religijne Żydów i muzułmanów.
Jest jeszcze jedna okoliczność nie bez znaczenia. Polska ma kiepską opinię narodu, w którym szaleje antysemityzm oraz nietolerancja. Niezależnie od tego, ile wysiłku wkładamy w zmianę tego obrazu w świecie, jedną decyzją parlament bez skrępowania potwierdził, że Polska wraca do złych przedwojennych praktyk i dają o sobie znać rasowe uprzedzenia. W związku z tym należy bardzo na Polaków uważać. Tego rodzaju wypowiedzi w internecie znalazłem bez liku.
Powiada się, że ustawa wywołuje tyle krzyku, bo zagrożone zostały interesy materialne wielu rolników. Tak, zostały naruszone, i nie widzę nic złego w tym, że grupa farmerów produkowała żywność z uboju rytualnego. Jeśli nie będą robili tego Polacy, natychmiast znajdą się konkurenci. Posłowie mogli przynajmniej pomyśleć, jak zrekompensować straty tej grupy producentów żywności. Oblicza się, że za sprawą tej ustawy Polska może stracić do 2 mld złotych.
Nadzieja w Senacie lub prezydencie, który ustawę zawetuje lub skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Posłowie po raz kolejny wykonali złą robotę, a do tego – co już mniej ważne – skłócili ze sobą koalicjantów. Kłótnia robi się poważna. PSL musi teraz dokuczyć PO i tak będzie się toczyła gra aż do wyborów, które przegra PO, a PSL stanie się koalicjantem PiS.
Powstał przedziwny sojusz partii Rydzyka, Magdaleny Środy, wodzowskiej partii Palikota i kilkudziesięciu posłów PO, którzy chcieli chyba przekonać Donalda Tuska, że szef klubu parlamentarnego nad nim nie panuje. Okazuje się, że ponad podziałami, ponad wojnami ateistów z katolikami-narodowcami mamy serdeczną przyjaźń i wspólnotę idei. Łączy tę partię rzekoma troska o zwierzęta w imię zasad wrogich judaizmowi oraz islamowi.