Relacja z wernisażu wystawy czasowej „Światło negatywu”

Autor: Anna Majchrowska
Wystawę prezentującą zdjęcia z Archiwum Ringelbluma i archiwum Jerzego Lewczyńskiego będzie można oglądać do 25 sierpnia 2019 roku.
wystawa_swiatlo_negatywu.jpg

Zgromadzonych gości przywitał prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. To jest wystawa, na której są pokazane zdjęcia Żydów z Sanoka z początku XX wieku (...) a obok stoi namiot, który ma nam przypomnieć postać pochodzącego z Piaseczna rabina chasydzkiego, który nazywał się Kalonymus Szapiro. (...) On oddał wszystkie teksty do Archiwum, dzięki temu przetrwały. (...) Jego obraz podstawowy jest taki, że Bóg w swojej bezsilności wobec wolnej woli, w którą wyposażył człowieka, cierpli razem z Żydami i to cierpienie jest tak wielkie, że ukrywa swoje łzy w wewnętrznej izbie niebios. Kalonymus mówi, że Żydzi nie powinni tak bardzo koncentrować się na swoim cierpieniu, jak na cierpieniu Boga. (...) Rabin Szapiro przeżył powstanie w 1943 r. i został wywieziony do obozu w Trawnikach (...) i jak można się domyślać, zginął w trakcie akcji „Dożynki” oznaczającej dobijanie pozostałych przy życiu Żydów na terenie woj. lubelskiego. (...) Mówię o tym rabinie po to, abyście Państwo zobaczyli, że pierwsza część wystawy jest częścią „zwykłego życia”, a drugą część widzimy w namiocie, który każe nam myśleć o tej wewnętrznej izbie niebios, w której skrył się Bóg. Zdjęcia z getta warszawskiego są niezwykłe z jednego powodu: znamy historię getta przede wszystkim ze zdjęć niemieckich, prawie nie ma polskich, a to są jedyne chyba zdjęcia, które były robione przez Żydów Żydom. Są to zdjęcia bez dystansu, jaki daje zewnętrzność i zarazem z intymnością, jaka wynika ze współżycia fotografa o nazwisku Bojm i samych Żydów. Te zdjęcia są pokazywane w tej skali pierwszy raz w historii. (...) Są nieprawdopodobnym świadectwem życia żydowskiego i tylko dzięki temu, że robili je Żydzi Żydom, można zobaczyć niezwykle ważny moment przemytu żywności, dziecko skurczone, siedzące pod murem getta w pozycji żebraka, jakby zlane z murem getta. Na żadnym innym zdjęciu tego nie zobaczymy. (...) Z mojej perspektywy to jest wystawa wyjątkowo poruszająca i skromna, co też jest istotne. Prof. Paweł Śpiewak przeczytał również fragment tekstu programowego wystawy napisanego przez Georgesa Didiego-Hubermana.

Następnie głos zabrał Rafał Lewandowski, kurator i autor koncepcji wystawy. Podziękował prof. Pawłowi Śpiewakowi i Annie Duńczyk-Szulc za to, że dzisiaj ta instytucja stała się świątynią fotografii. I za inicjatywę powrotu do obrazu. Dzięki niej powstała ta wystawa i został zaproszony Georges Didi-Huberman, który zrobił research i stworzył przepiękny tekst programowy towarzyszący wystawie. Jest ona zbudowana na dwóch metodach: z jednej strony jest to antropologia obrazu Georgesa Didiego-Hubermana i świadomość tego, że obrazy są narzędziem wiedzy, narzędziem, które często sięga głębiej, niż dyskurs myślowy. I spotkanie z Jerzym Lewczyńskim — dzisiaj zobaczymy negatywy znalezione na poddaszu, po raz pierwszy pokazane w taki sposób — w postaci montażu pozytywów i negatywów. Są to materiały znalezione w Sanoku, w domu Zdzisława Beksińskiego i jego przyjaciela. Jest to jeden z materiałów, który był powodem budowy metody archeologii fotografii, czyli odkrywania tego, co on nazywał przeszłością fotograficzną, a która w zasadzie jest teraźniejszością; szukania dostępu przez obraz do naszej teraźniejszości. Te dwie metody się spotykają, ponieważ istnieje to, co zostało ujęte w tytule, czyli światło negatywu, które jest śladem tego, co nas łączy z przeszłością, śladem tego podstawowego świadka, który badał Jerzy Lewczyński. Jest powodem, dlaczego pytamy na nowo o obrazy z Archiwum Ringelbluma i próbą nowego, dzięki metodzie archeologii fotografii, spojrzenia.

Jako ostatnia zabrała głos Anna Duńczyk-Szulc, zastępca dyrektora ŻIH i kuratorka wystawy. To jest wyjątkowa okazja dla Państwa, aby spojrzeć na fotografie z Archiwum Ringelbluma na nowo. Starałam się do każdego zdjęcia podejść osobno, nie tylko sugerować się tym, jak jest opisane, co na nim widzę, ale spojrzeć bliżej, głębiej, spojrzeć w oczy ludziom, którzy na nim są, rozpoznać na nowo różne miejsca w Warszawie. Zastanowić się nad sensem tego, co tam widzę. Odnaleźć tę nić, która łączyła fotografa z fotografowanymi i zajrzeć do środka getta, do środka tych obrazów. Trop, który na początku wydawał mi się nieistotny, ale potem strasznie mnie pochłonął, to trop fotografa — czy to był jeden człowiek, czy to byli przypadkowi ludzie? (...) Okazało się, że gros tych fotografii stworzył jeden człowiek, Henryk Bojm, który wcale nie jest fotografem anonimowym. To człowiek z dorobkiem, który wiedział, co robi, a także jak i dlaczego to robi. Dopiero spojrzenie na nowo jego oczami pokazało mi drugi wymiar sensu w tych zdjęciach. Nie tylko to, że Ringelblum je zamówił u niego z pewną intencją, ale także to, że Bojm dodał coś od siebie. Zachęcam Państwa do tej podróży oczami fotografa (...) Dziękuję Pawłowi Śpiewakowi za to, że pozwolił mi, poza różnymi obowiązkami, również na pracę nad wystawą. Bardzo dziękuję Joli Hercog, dzięki niej doszło w ogóle do tego, że ta wystawa powstała, włożyła wiele pracy merytorycznej i udzieliła wiele cennych rad. Dzięki niej wystawa odbywa się w ramach Programu Oneg Szabat, który prowadzimy razem ze Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny w Polsce. Dzięki temu mógł przyjechać do nas prof. Didi-Huberman, który bardzo mnie wspierał w tej pracy i zachęcał do archeologii fotografii przy każdym zdjęciu z Archiwum Ringelbluma.

Ania Duńczyk-Szulc podziękowała również pracownikom ŻIH, partnerom i patronom medialnym za wsparcie w powstaniu i otwarciu wystawy. Po części oficjalnej goście zostali oprowadzeni po wystawie przez kuratorów.

Więcej informacji o wystawie

 

Wystawa powstała w ramach Programu Oneg Szabat powołanego przez Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma oraz Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce i towarzyszy obchodom 75. rocznicy śmierci Emanuela Ringelbluma.

_en_TioPLsmall.jpg

Anna Majchrowska