„Utwór antypartyjny”. Adam Ważyk publikuje „Poemat dla dorosłych”

Autor: Przemysław Batorski
Do 21 sierpnia 1955 roku Adam Ważyk pozostawał głównym teoretykiem „realizmu socjalistycznego” w polskiej literaturze. Publikacja „Poematu dla dorosłych” była dla wielu wstrząsem i sygnałem, że po stalinizmie rozpoczyna się polityczna odwilż.
aw2_main4.jpg

Adam Ważyk, grudzień 1956 r.  W tle „Nowa Kultura” z „Poematem dla dorosłych”  /  Lisa Larsen, „Life”

 

3.

„Dziś nasze niebo nie jest puste”

(Z przemówienia politycznego)

 

Był świt, słyszałem świst odrzutowców,

kosztowny bardzo, a jednak musimy...

Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi,

wtedy mówimy: niebo nie jest puste.

 

Ludzie tu chodzą byle jak, w drelichach,

szybko się u nas kobiety starzeją...

Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi,

wtedy mówimy: niebo nie jest puste.

 

 (…)

8.

To prawda,

kiedy miedziaki nudziarstwa

zagłuszają wielki cel wychowawczy,

kiedy sępy abstrakcji wyjadają nam mózgi,

kiedy zamyka się uczniów w podręcznikach bez okien,

kiedy redukuje się język do trzydziestu zaklęć,

kiedy gaśnie lampa wyobraźni,

kiedy dobrzy ludzie z księżyca

odmawiają nam prawa do gustu,

to prawda,

wtedy nam grozi tępota.

(…)

 

12.

Marzyciel Fourier uroczo zapowiadał,

że w morzach będzie pływać lemoniada.

A czyż nie płynie?

 

Piją wodę morską,

wołają –

lemoniada!

Wracają do domu cichaczem

rzygać!

rzygać!

 

Miesiąc wcześniej zakończyła się budowa warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Kilka miesięcy później, na XX zjeździe KPZR, Nikita Chruszczow miał potępić zbrodnie Stalina w tajnym referacie. Ale na długo przed rozpoczęciem odwilży politycznej w Polsce w październiku 1956 roku, w „Nowej Kulturze” wydrukowano Poemat dla dorosłych Adama Ważyka. Nakład czasopisma rozszedł się błyskawicznie. Ponoć wartą 1,20 zł gazetę można było kupić na warszawskich bazarach za 200, a nawet 300 złotych[1]. Po blisko dekadzie komunizmu, pięć lat po wprowadzeniu obowiązkowej doktryny socrealistycznej, o tym, co naprawdę działo się w Polsce, przemówił poeta – i to nie poeta zmarginalizowany przez reżim (taki nie miałby zresztą szans na publikację), ale główny teoretyk komunistycznej literatury.

 

15.

Są ludzie spracowani,

są ludzie z Nowej Huty,

którzy nigdy nie byli w teatrze,

są polskie jabłka niedostępne dla dzieci,

są dzieci wzgardzone przez występnych lekarzy,

są chłopcy zmuszani do kłamstwa,

są dziewczyny zmuszane do kłamstwa,

są stare żony wyrzucane z mieszkań przez mężów,

są przemęczeni, konający na zawał serca,

są ludzie oczerniani, opluci,

są odzierani na ulicach

przez zwykłych opryszków, dla których się szuka definicji prawnej,

 

są ludzie czekający na papierek,

są czekający na sprawiedliwość,

są ludzie, którzy długo czekają.

 

(…)

 

Upominamy się na ziemi,

o którą nie graliśmy w kości,

o którą milion padł w bitwach,

o jasne prawdy, o zboże wolności,

o rozum płomienny

o rozum płomienny,

upominamy się codziennie,

upominamy się Partią.

 

Wiersz – odebrany jednoznacznie jako wypowiedź polityczna – demaskował język propagandy, wyrokującej, co „słuszne” i co „niesłuszne”, mówił o rozpaczy ludzi nie potrafiących zbudować życia w pozornie doskonałym systemie, o ukrywanej przez władze nędzy, katastrofach w kopalniach i prostytucji w idealnym osiedlu socjalistycznym – Nowej Hucie, odwiedzanej na początku lat 50. przez „trójki pisarskie”, które pisały o niej socrealistyczne poematy i powieści[2]. Końcowe wyznanie wiary w partię komunistyczną wskazywało, że, podmiot utworu krytykuje, jak to nazywano później, „błędy i wypaczenia”, ale nie zrywa z komunizmem.

*

Ważyk urodził się w 1905 r. w Warszawie, w rodzinie żydowskiego kupca Beniamina Wagmana, jako Adam Wagman (według innych źródeł Ajzyk/Izaak Wagman). Jego starszymi braćmi byli redaktor Saul Wagman i aktor Leon Trystan. Na Uniwersytecie Warszawskim studiował matematykę, zarabiał recenzjami filmowymi pisanymi dla „Naszego Przeglądu”. W 1924 r. w wieku zaledwie 19 lat debiutował jako poeta tomem Semafory, oprócz poezji pisał w tym okresie także powieści i opowiadania. Mieszkał przy ul. Ceglanej 10 (obecnie Icchoka Lejba Pereca) na Woli, potem przy Czerniakowskiej 174 na Powiślu. Współpracował z awangardą krakowską i „Almanachem Nowej Sztuki”, będąc najwybitniejszym poetą związanym z tym środowiskiem. Po wrześniu 1939 r. znalazł się we Lwowie, publikował w czasopiśmie Czerwony Sztandar, wszedł do Związku Radzieckich Pisarzy Ukrainy. Do Polski wrócił w 1944 r., wraz z postępami Armii Czerwonej. Obaj bracia Ważyka zginęli na Wschodzie po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej. W Generalnym Gubernatorstwie Niemcy zamordowali jego żonę, malarkę Gitełę (Gizelę) Ważyk.

W latach 1944–1955 Ważyk odgrywał rolę, którą po latach, zagadywany przez znajomych i przyjaciół, opisywał krótko: „byłem w domu wariatów”[3]. Już pod koniec wojny, jak wspominają między innymi Czesław Miłosz i Artur Sandauer, posiadał niezwykłe wpływy w komunistycznym aparacie i środowisku literackim. „Drobny, w mundurze, w wysokich butach z cholewami i z wielkim naganem u boku sprawiał karykaturalne wrażenie. Taki właśnie obraz Ważyka powraca natrętnie jako stały motyw wspomnień z tamtych lat”[4]. Od decyzji kapitana WP Ważyka zależały awanse i upadki pisarzy, a przede wszystkim prawo do druku. Wśród poetów, których nie dopuszczał do druku, był młody Tadeusz Różewicz[5].

Od proklamacji socrealizmu w literaturze polskiej w styczniu 1949 r. Ważyk był głównym teoretykiem sztuki popierającej komunistyczne władze, wynoszącej pod niebiosa kolejne wielkie inwestycje, gromiącej kapitalistyczny Zachód. W 1950 r. został redaktorem naczelnym miesięcznika „Twórczość”, a na Zjeździe Literatów Polskich potępił Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (zresztą sąsiada z Alei Róż). W wierszu Lud wejdzie do Śródmieścia wychwalał budowę Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej, w Rzece – mądrość Stalina. W Piosence o Coca-Cola pisał:

 

My, co pijemy wodę nadziei,

wiemy, gdzie sięga dziś nasza wola:

wyszliście z Chin, wyjdziecie z Korei,

my wam przerwiemy sen Coca-Cola,

my, co pijemy wodę nadziei.

 

Książka Mickiewicz i wersyfikacja narodowa posłużyła mu do wskazania, że „estetyka realizmu socjalistycznego” wywodzi się z poezji ludowej i pośrednio z poezji autora Liryków lozańskich. Podobnym operacjom poddawał Słowackiego, w wierszach najwybitniejszych poetów odnajdując tylko walkę klas.

Na tym tle Poemat dla dorosłych był wstrząsem – jako „utwór antypartyjny, szkodliwy i zniekształcający obraz naszej rzeczywistości” ocenili go Jakub Berman i Edward Ochab, w kolejnych numerach „Nowej Kultury” publikowano „teksty polemiczne”[6], dowodzące słuszności i sukcesów nowego ustroju. Inni prominenci literatury, jak Jerzy Putrament czy Stefan Żółkiewski, szydzili ze „zwątpienia” Ważyka, zarzucali mu „histerię”. Ludwik Flaszen powątpiewał w uczciwość Ważyka w tekście O trudnym kunszcie womitowania. „Nowa Kultura” nabyła ostrożności, ale już w 1956 r., po referacie Chruszczowa i śmierci Bieruta, znów poważyła się na krytykę systemu, domagała się rehabilitacji żołnierzy AK, zmian w kodeksie karnym (piórem Pawła Jasienicy), apelowała o wprowadzenie rzeczywistej społecznej kontroli nad władzą[7]. Poemat dla dorosłych doczekał się wydania książkowego, ale potem został „aresztowany”. Oficjalnie nie istniał, nie można było pisać o nim nawet w pracach literaturoznawczych. Choć nie przedostał się do innych krajów komunistycznych, wywieziono go na Zachód i tam przetłumaczono — stał się jednym z pierwszych świadectw pękania i zakłamania stalinizmu.

Chociaż w 1957 r. Ważyk wystąpił z partii i nigdy już nie przywrócono mu funkcji herolda socrealizmu, pozostaje niejasne, jak i dlaczego doszło do publikacji Poematu dla dorosłych. Czy Ważyk autentycznie „wykrzyczał swój dramat zwątpienia”[8], zwątpił w komunistyczną ideologię, której sympatykiem, ale nie wyznawcą był w latach międzywojennych? Niektórzy podkreślają, że ostateczną decyzję podjął Paweł Hoffman, redaktor naczelny „Nowej Kultury”, prowadzący własną grę polityczną – w konsekwencji wywołanego tekstem skandalu stracił stanowisko[9]. Inni wskazują, że Poemat był pierwszym z szeregu znaków odwilży, nieszczelności „żelaznej kurtyny”, która nie mogła zapobiec m.in. przedostawaniu się do Polski wiadomości o życiu i kulturze na Zachodzie[10]. Jeszcze inni twierdzili, że odwilż została wyreżyserowana, a publikację wiersza zleciło Ważykowi Biuro Polityczne PZPR[11]. Sam autor poematu, poza wzmiankami o „szaleństwie”, nie usprawiedliwiał swoje zaangażowania w stalinizm i prawie nigdy nie odnosił się do tego okresu. W wydanym w 1965 r. eseju Kwestia gustu Ważyk – jak zauważa Tomasz Burek – zajmuje się wyłącznie epizodem awangardowym początku lat 20. oraz lekturami z dzieciństwa i młodości, które inspirowały jego poszukiwania artystyczne, nigdy jednak nie napisał wspomnień ze swojego życia.

Samego Ważyka nie spotkały za Poemat żadne konsekwencje ze strony władz, poza krótkotrwałym zakazem publikacji. W latach 60. pisał już głównie eseje i teksty poświęcone awangardzie lat 20., tłumaczył poetów francuskich, podpisał także List 34 przeciw cenzurze w PRL. Zmarł w 1982 r. w Warszawie.

 

Przypisy:

[1] Anna Bikont, Joanna Szczęsna, Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu, Warszawa 2006, s. 253.

[2] Tamże, s. 251.

[3] Tamże, s. 273.

[4] Tamże, s. 17.

[5] Maja Dziedzic, „Emigracja wewnętrzna” Tadeusza Rożewicza (lata gliwickie), „Studia Historica Gedanensia”, tom V (2014), s. 67–71.

[6] Tomasz Mielczarek, Czerwony sztandar na jońskiej kolumnie: z dziejów „Nowej Kultury” (1950–1963), „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 2/1(3), 1999, s. 83.

[7] Tamże, s. 83–85.

[8] Tamże, s. 83.

[9] Za: Tomasz Chrząstek, Ucieczka z domu wariatów czyli o „Poemacie dla dorosłych” raz jeszcze, „Rocznik Historii Prasy Polskiej” 6/1(11), 2003, s. 129., s. 129.

[10] T. Mielczarek, dz. cyt., s. 80–81.

[11] Witold Wirpsza w rozmowie z Jackiem Trznadlem. J. Trznadel, Hańba domowa, Warszawa 1997, s. 141.

Przemysław Batorski   redaktor strony internetowej ŻIH