Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Ta rodzina narodowości żydowskiej przed II wojną światową zamieszkiwała w mieście Wilno na ulicy Zarzecze nr domu 19, w tej chwili to jest Litwa miasto Vilnius, ulica Użupio. Właścicielem tego domu, jak na zdjęciu widoczne, był mąż z żoną, która trzyma na kolanach córeczkę.
Rodzinne zdjęcie, właściciel B. Bernsztein z żoną i dorosłą córką. Zdjęcia nie mają daty i opisu i nie pamiętam imion i nazwisk tej rodziny. Zdjęcia otrzymał na pamiątkę od właściciela mój ojciec z żoną Marią. Rodzice mieszkali i pracowali u tego właściciela, ojciec jako dozorca. W tej chwili zdjęcia są w moim posiadaniu. Właściciel w tym domu na parterze w podwórku miał zakład — rozlewnię wody gazowanej i oranżady, w końcu podwórka miał dużą lodownię, gdzie duże bryły lodu leżały w trocinach. Miał furmanki z końmi, którymi pracownicy rozwozili w skrzynkach wodę i oranżadę w miasto. Jak rozpoczęła się wojna właściciel z żoną pozostał w swoim domu, w którym była rozlewnia. A dorosła pełnoletnia ich córka z narzeczonym, czy z mężem, już nie pamiętam dokładnie, prawdopodobnie uciekli do Rosji. Po jakimś czasie właściciela z żoną Niemcy zabrali do getta. Któregoś dnia, jak Niemcy prowadzili kolumnę żydów ulicą Zarzeczną, dwóch mężczyzn wbiegło do podwórka w którym mój ojciec, w domu właściciela był dozorcą, może jeden z nich był i właścicielem nie pamiętam. Pamiętam jak ich dwóch nocowało w naszym pokoju, jeden z nich był schowany pod moim łóżkiem, a drugi pod łóżkiem rodziców, ze słów ojca pamiętam jak nastąpiła noc, ojciec ich dwóch odprowadził w tym podwórku na strych po coś. A z rana ojciec otworzył im bramę, jak Niemcy prowadzili kolumnę Żydów do pracy, oni przyłączyli się do kolumny. Po jakimś czasie ojciec w Wilnie na ulicy widział w kolumnie właściciela, który szedł do pracy, zbliżywszy się do ojca powiedział: „Józef, nas na pewno powiozą któregoś dnia na Ponary”. Od tamtego spotkania ojciec go nie widział. /…/
Właściciel młyna z synem na rowerze, imię syna co zapamiętałam to Rufka. Jego ojciec był właścicielem młyna w Wilnie na Belmoncie. Oni mieszkali na tym samym podwórku co ja, mieszkaliśmy obok siebie, dzieliła nas tylko ściana. Ja z tym chłopczykiem bawiłam się w dzieciństwie. Któregoś dnia przyszli Niemcy do podwórka, wyprowadzili wszystkich i ustawili nas w dwa rzędy, ja jako dziecko z ojcem i mamą stanęliśmy naprzeciw nich, a w środku chodził Niemiec. W którymś momencie Rufka podbiegł do mnie i mi wręczył mały komplet sztućców, mały nożyk, małą łyżeczkę i widelczyk. Od tamtego czasu nic o nich nie wiem. To wszystko co zapamiętałam z czasów okupacji niemieckiej mając 5 lat. /…/
Żona właściciela z dorosłą córką (B. Bernstein).