Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Badacze pracujący w zespole Oneg Szabat pisali w połowie 1942 roku o dwóch lub trzech etapach polityki Niemiec wobec Żydów. Pierwszy okres trwający od zimy 1939/1940 roku to okres przesiedleń Żydów, ograniczania ich podstawowych praw, stałego nacisku psychicznego i fizycznego, wprowadzania różnego rodzaju nakazów i zakazów segregacyjnych. Najbardziej widoczne były nakładane na prawe ramię opaski ze znakiem Dawida lub, jak w Łodzi, żółte łaty z napisem „Jude”. Nazywano je znakami hańby. Niemcy zakazywali poruszania się między miastami. Żydom nie wolno było odwiedzać restauracji, kawiarń. Jeździli osobnymi wagonami tramwajowymi. Stracili dostęp do swoich kont bankowych. Odnotowano liczne grabieże żydowskiego mienia. Dla zastraszenia Żydów, jak w Warszawie, pozwolono polskim chuliganom napadać na żydowskich przechodniów, rabować sklepy.
Autorzy raportu Gehenna Żydów polskich pod okupacją hitlerowską wymieniali trzy rodzaje charakterystycznych i szeroko stosowanych od początku okupacji restrykcji administracyjnych: są to zarządzenia gospodarcze („polityka eksterminacji gospodarczej”), nakazy o charakterze populacyjnym (polityka permanentnego przesiedlania z obszaru na obszar), aprowizacyjnym (wygłodzenie Żydów; głód w dzielnicy żydowskiej pojawił się przed zamknięciem murów) oraz zarządzenia zmierzające do niwelacji kulturalnej i moralnej Żydów („polityka wstecznictwa i spodlenia duchowego Żydów”). Chodzi tu zarówno o zamknięcie bożnic, domów modlitw, jak i o też kradzież oraz niszczenie księgozbiorów, judaików, burzenie cmentarzy. Bolesna była likwidacja szkolnictwa żydowskiego, w tym uczelni religijnych. Można jeszcze dodać, że towarzyszyła temu polityka skrajnego wyzysku: Żydzi byli kierowani do obozów lub batalionów pracy, które przypominały najbrutalniejsze obozy koncentracyjne. Etap drugi, rozłożony w większości miast na dwa lata, to okres izolacji Żydów w gettach oddzielonych murami, drutami kolczastymi, płotami. Ten drugi okres trwał na terenie Generalnej Guberni do początków 1942 roku (nieliczne getta zlikwidowano później), gdy zaczęło się w centralnej Polsce masowe mordowanie Żydów. Tu przebiega zasadnicza granica, czerwona nić.
Poszczególne getta powstawały już od późnej jesieni 1939 roku. Te większe, jak w Łodzi i Pabianicach, powstały na początku 1940 r. Warszawskie getto zostało zamknięte w szabatową noc z 15 na 16 listopada 1940 roku. Najpierw dochodziły tylko pogłoski o stworzeniu getta, wczesną jesienią stało się to oczywiste. Zaczęły się przesiedlenia. Ponad sto tysięcy chrześcijan musiało opuścić tereny włączone do przyszłej dzielnicy żydowskiej, jeszcze więcej osób z całej Warszawy i Pragi zostało zmuszonych do przesiedlenia się do getta. Granice były jeszcze nieoznaczone. Zmieniały się do ostatnich dni przed deportacją, jak i w trakcie istnienia getta. Nie wiadomo było, jakie ulice ostatecznie znajdą się po stronie aryjskiej.
Znamy zdjęcia z tego okresu. Widzimy na nich wozy konne, wózki dziecięce, mężczyzn z walizami na plecach. Tłumy ludzi wyzutych ze swoich domów, pozbawionych majątku, czekających na wejście do zamkniętej dzielnicy. Powstawał w środku miasta obóz koncentracyjny nazwany z wenecka gettem. W raporcie grupy Oneg Szabat z czerwca 1942 roku pisano: „Powszechnie utarło się mniemanie, że Niemcy ożywili instytucję średniowiecznych ghett. Tak jednak nie jest. Wszystkie ghetta średniowieczne stanowiły otwarte dzielnice mieszkaniowe dla Żydów, zamykane tylko na noc. Poza tym pozostawiono Żydom wolność i swobodę ruchów. Natomiast ze wszystkich publikacji teoretyków i praktyków narodowosocjalistycznych w sprawie gett wynika wyraźnie, że (…) pragną ghetta zupełnie oddzielić od świata zewnętrznego i uczynić z nich obozy koncentracyjne w pełnym sensie tego słowa, z tą tylko różnicą na niekorzyść ghett, że ludność w nich stłoczona musi jeszcze dodatkowo dbać o własne wyżywienie. Całości dopełniły zakazy opuszczania ghett pod groźbą stosowania kary śmierci”[1].
W getcie na niedużej powierzchni (nieco ponad 300 hektarów) znalazło się niemal pół miliona osób. Dziesiątki tysięcy zmarło z głodu, na skutek zarazy, w efekcie terroru niemieckiego. Do lipca 1942 roku dożyło mniej więcej 350 tysięcy osób. Widmo śmierci, bezsilność, nędza, przemoc były codziennością. Obozy pracy były najgorszym wyrokiem. Liczne były te stacje męki Żydów warszawskich: opaska – znak wykluczenia, mur, który odgradzał Żydów od sąsiadów, od horyzontu i przyrody; głód, strach, stłoczenie i brak intymności w życiu codziennym jak i w chwili śmierci, niepewność losu, obojętność wzajemna, lęk o życie swoje i bliskich. Na to nakładały się wszechobecna korupcja, bezwzględność własnej służby porządkowej, codzienna brutalna walka o przetrwanie, moralne i duchowe niszczenie ludzi.
W ciągu półtora roku społeczność żydowska przeszła najstraszniejsze traumy. Codziennie stawali wobec podstawowych wyzwań i sytuacji granicznych. Pamiętnikarzom brakowało słów na wyrażenie bezgranicznego cierpienia. Nienawidzili Niemców, ale często sami dla siebie byli utrapieniem. Tak straszne były warunki życia, tak destrukcyjne dla tkanki społecznej. Jak pisał Janusz Korczak w swoim dzienniku: jeśli przeżyjemy i spotkamy się po wojnie, nie będziemy chcieli nawet patrzeć na siebie.
Życie w getcie trwało w sąsiedztwie tętniącego życiem miasta. Żydzi mogli je oglądać z mostu westchnień nad ulicą Chłodną, wyższych pięter domów w getcie. Te dwa światy żyły osobno, choć miały wiele wspólnego ze sobą. Powstawał nieuchronny mur obojętności, wrogości i zazdrości. Mimo okupacji sytuacja Polaków była póki co zdecydowanie lepsza. Następowało rozdzielenie dwóch żyjących przez setki lat narodów nie tylko na poziomie materialnym, aprowizacyjnym, ale też mentalnym. Terror po stronie polskiej był nieporównanie mniejszy, warunki życiowe lepsze. Żydzi jako zbiorowość mieli prawo czuć się osamotnieni, opuszczeni, a o ich los jako obywateli Rzeczpospolitej w najmniejszy sposób nie troszczyły się ani emigracyjne, ani podziemne władze polskie.
Niewiele znajdziemy w dziennikach pisanych przez warszawiaków uwag o getcie, losie Żydów. To, co się tam działo, było najczęściej poza ciekawością i wyobraźnią niegdysiejszych sąsiadów. Niewiele znajdziemy w dokumentach z tamtych czasów współczucia, zrozumienia, nie mówiąc o gotowości pomocy. Pozostawała niechęć, często obojętność i zwyczajna wrogość. Antysemickie odruchy sprzed wojny wzmacniała niemiecka propaganda i podziemna prasa nacjonalistyczna. Przepaści materialne i mentalne między obu narodami przekraczały tylko przemyt, handel i korupcja. Wybitny, a zapomniany dzisiaj pisarz Ludwik Hering pisał w opowiadaniu Ślady: „Getto żyło Warszawą, Warszawa żyła gettem. Każdy wiedział o tym, każdy z tego korzystał, prócz tych czystych, co korzystając, nie chcieli o tym wiedzieć. Warszawa żyła gettem jeszcze długo po jego śmierci – aż do własnego końca. Getto było sercem Warszawy. W ciągłym pulsowaniu przyjmowało i wydzielało: poprzez wachy, mety, dziury – jak przez aorty, arterie tętnic i stukrotnie rozgałęzienie żył, aż do naczyń włoskowatych ożywiających najtajniejsze tkanki miasta. Przez przekupione wachy przy głównych wjazdach szedł szmugiel autami, wozami, wózkami i karawanami. Szedł szmugiel przez stałe « mety »: tajne przejścia… szedł przez dziury w murze – wybijane i zamurowywane kilkanaście razy w ciągu jednej nocy; szmugiel przez kanały rynsztoki pod murem; wreszcie szedł szmugiel przez zjeżony szkłem mur… za pieniądze, za ryzyko życia mógł być przekroczony. …Podawano wszystko, co mogło umożliwić życie. Bo wszystko, co było śmiercią objął mur – nawet cyjanek trzeba było przemycać stamtąd”. Opowieść Heringa sięga dalej i pokazuje zło tkwiące po stronie polskiej. Kończy obrazami mordowanych przez Polaków uciekinierów z getta.
Zamknięcie murów getta nastąpiło osiemdziesiąt lat temu. Jeszcze żyją nieliczni, którzy to pamiętają. Ale zostały dziesiątki, setki zapisów z tego czasu o funkcjonowaniu getta. Są liczne opracowania historyczne. Wyszło kilkadziesiąt tomów prac podziemnego archiwum warszawskiego getta. Ukazało się wiele pamiętników. Dużo jest jeszcze do zrobienia. Na przełomie 1943 i 1944 roku pozostałe ruiny po tak zwanym dużym getcie zostało całkowicie zniszczone. Zostały kilometry gruzu. Po wojnie zmieniona została siatka ulic, tak więc dzisiaj nie sposób odnaleźć dawnych adresów. Z małego getta ocalało niewiele budynków, ale i te w przyspieszonym tempie ulegają zniszczeniu. Niedługo ślad po getcie będzie coraz mniej widoczny. Pozostało kilka ważnych ostańców: budynek Głównej Biblioteki Judaistycznej (dziś Żydowski Instytut Historyczny) na Tłomackiem, dawny szpital dziecięcy na Śliskiej, parę domów przy Stawki (m.in. Wydział Psychologii UW), przy którym znajdował się Umschlagplatz. Stawia się pomniki, znaki pamięci, z których symbolicznie wyznaczona granica getta na jezdniach i trotuarach miasta wydaje się wyjątkowo ważna.
Zerwana została na zawsze ciągłość historyczna Warszawy. Znikła z ulic miasta, a potem zginęła ponad jedna trzecia mieszkańców miasta. Wraz z nimi zniknął ich język i obyczaj. Zniknęli pisarze, aktorzy, muzycy, wozacy, szewcy. Ci ludzie nie mają swoich grobów. Większość mieszkańców o nich nie pamięta. Nie ma już tak ważnej dla polskiej kultury polskiej inteligencji o żydowskich korzeniach.
Jednak rana po getcie tkwi w nas, w pytaniach, które musimy sobie zadawać, pytaniach o tych, którzy tam się znaleźli, przeżywali katusze, a potem trafili do wielkiej fabryki trupów, czyli Treblinki. Nastał koniec polskiego żydostwa. Na tej ziemi nic lub niewiele wyrośnie; jest to żydowska ziemia jałowa. Nie odnowi się żywa, liczna wspólnota żydowska. Nic na to nie wskazuje. To miejsce, ta pamięć, ta historia należy do wszystkich, dla których jest bolesna i do których krzyczy. Do Polaków, Żydów przede wszystkim.
Artykuł pochodzi z maja 2020 r.
Przeczytaj też:
Wielka inspiracja z Placu Tłomackie
Przypis:
[1] Archiwum Ringelbluma. Podziemne Archiwum Getta Warszawy, t. 11, Ludzie i prace „Oneg Szabat”, oprac. Aleksandra Bańkowska, Tadeusz Epsztein, tłum. Sara Arm i in., Wydawnictwo ŻIH/Wydawnictwo UW, Warszawa 2013, s. 314; raport Gehenna Żydów polskich pod okupacją hitlerowską, który przygotowali Emanuel Ringelblum i Eliasz Gutkowski.