Isaac Bashevis Singer

Autor: Zofia Mioduszewska
Isaac Bashevis Singer popularnym pisarzem został późno. Regularnie publikować zaczął dopiero przed czterdziestką, po trwającej niemal dziewięć lat przerwie. W 1945 roku wpadł na pomysł napisania powieści w odcinkach – sagi warszawskiego rodu Muszkatów. Kolejne części tej historii ukazywały się w żydowskim, wydawanym w jidysz piśmie „Forwerts”. Ponad trzydzieści lat później pisarz otrzymał nagrodę Nobla i stał się literackim „celebrytą”. Zaczął być rozpoznawany w swojej nowojorskiej okolicy na Upper West Side. – Ale tak naprawdę nie chciałbym być rozpoznawany. Lubię to uczucie, kiedy ja kogoś rozpoznaje, a on mnie nie – mówił.
singer_smithsonian_2.jpg

Isaac Bashevis Singer. National Portrait Gallery, CC0 Smithsonian Institution; gift of Estrellita Karsh in memory of Yousuf Karsh, © Estate of Yousuf Karsh

 

Wobec nagrody Nobla manifestował stosunek filozoficzny, lekko ironizował. W Sztokholmie, podczas przemówienia, zażartował: Przyszli dziennikarze i pytali mnie: »Czy jest pan zaskoczony? Czy jest pan szczęśliwy?« Odpowiedziałem, że tak... Minęło pięć minut i inni dziennikarze zadali mi te same pytania. Po kilku podobnych pytaniach, odpowiedziałem: Ja już byłem zaskoczony i już się ucieszyłem, a teraz jestem tym samym niedorajdą, co przedtem.

Jego karierę literacką opóźniła zmiana kraju, języka i kontynentu. Ale ta sama dramatyczna zmiana, która zmusiła go do żmudnej, trwającej wiele lat odbudowy swojej kariery literackiej stała się źródłem motywów przewodnich i klimatu jego twórczości.

Korzenie

Skomplikowane losy Singera są obiektem fascynacji czytelników i biografów pisarza. To, że snuł narracje o świecie, który zniknął, w języku, który umierał, do dzisiaj stanowi kanwę interpretacji jego prozy.

Jego dziadek i ojciec byli rabinami. Rodzina pochodziła z niezwykle malowniczych okolic Biłgoraju. Isaac urodził się w podwarszawskim Leoncinie. Miał dwóch braci i siostrę. Singerowie mieszkali następnie w Radzyminie a później, kiedy Isaac miał cztery lata, przeprowadzili się do Warszawy na ulicę Krochmalną 10.

Trzydzieści pięć lat później żydowska Warszawa bezpowrotnie zniknęła. Singer świadomie postanowił, że ocali pamięć o unicestwionym mieście. Opowiadał swojemu biografowi, że dla żydowskiej Warszawy zrobił mniej więcej to, co Homer zrobił dla Troi.

Pamiętał każdy zakątek i każdego mieszkańca ulicy Krochmalnej. Warszawa była jego kopalnią złota, bogactw, które podtrzymywały pisarską wenę. Z obserwacji ulicy brała się kolekcja ludzkich charakterów i historii.  W swoich powieściach miasto to odmalowywał z topograficzną i fotograficzną precyzją.

Przez całe życie pisał przede wszystkim w jidysz. Opowiadał historie o Żydach, bo Żydów posługujących się tym językiem znał najlepiej. O coraz mniej popularnym jidysz, w którym tworzył, opowiadał taką anegdotę: Jestem pewien, że wkrótce przyjdzie Mesjasz i pewnego dnia miliony zmarłych mówiących tym językiem powstaną z grobu. Ich pierwsze pytanie będzie brzmiało: czy jest coś nowego do czytania w naszym języku?

Nowy Jork

Ci przedstawiciele przedwojennego młodego pokolenia, którzy mieli szczęście i możliwości, ruszali do Ameryki, uciekając przed biedą i nazizmem. W kwietniu 1935 roku Singer wsiadł w pociąg do Paryża, stamtąd, także pociągiem, ruszył do Cherbourga, skąd statkiem popłynął do Nowego Jorku. W dwóch walizkach wiózł ubrania i rękopisy. Na miejscu czekał na niego starszy brat, w tym czasie już dobrze znany i ceniony pisarz, Israel Joszua. Z jego pomocą Isaakowi łatwiej było stawiać pierwsze kroki wśród drapaczy chmur.

U progu trzydziestego roku życia Isaac miał zostać nowojorczykiem. Nie była to dla niego łatwa droga. Początkowo czuł się wyobcowany. Świetnie znał jidysz, ale nie znał angielskiego, nie miał imponującego dorobku literackiego, nie chciał też bez przerwy korzystać z pomocy brata. Przeżywał kryzys nowego emigranta, który dodatkowo potęgował jego niemoc twórczą.

Kiedy minął najbardziej depresyjny okres, sytuacja zaczęła się poprawiać dzięki zamówieniom na drobne publikacje. Isaac zarabiał szesnaście dolarów tygodniowo i był już w stanie się utrzymać: wynająć pokój, jeść w barach. Nastrój poprawiało mu też samo miasto, które coraz lepiej rozumiał i czuł. Po latach opisywał pierwsze wrażenia z Nowego Jorku z absolutną fascynacją: Ulice tętniły życiem. Dużo spacerowałem i czułem się wolny. Byłem młody i otrząsnąłem się z depresji. Klepałem biedę, lecz nie przeszkadzało mi to. Chodziłem do czytelni, gdzie mogłem czytać książki. Lubiłem jeździć autobusem wzdłuż Piątej Alei, bo mogłem siedzieć na górnym piętrze i oglądać miasto; robiłem też wycieczki EL, które objeżdżało cały Nowy Jork. Takie wyprawy były wielka przygodą. Za trzydzieści centów można było zjeść i przesiedzieć cały dzień w kafeterii, czytając gazety i książki, albo pisząc artykuły.

W 1937 roku Singer ożenił się z niemiecka Żydówką, Almą Haimann. Alma przez następnych 51 lat opiekowała się Singerem i ułatwiała mu pisanie. Imała się najróżniejszych zajęć: szyła damskie kapelusze, pracowała jako sprzedawczyni na Brooklynie, zajmowała się domem. Kiedy rano wychodziła do pracy, Singer zaczynał pracę nad tekstami pisał do południa, potem wychodził na obiad, nigdy nie widziałam człowieka, który miałby tyle spotkań w porze obiadu. Po południu jeszcze trochę pisał, czytał, spacerował. Karmił gołębie w Central Parku. Szedł do żydowskiej gazety »Forwerts« albo… nie wiem, naprawdę całe dnie nie było mnie w domu — wspominała szczerze żona pisarza.

Praca

W rozmowach ze swoimi biografami Singer opowiadał o rytmie pracy. Kiedy pracował dla Forwets był zobowiązany dostarczyć co tydzień kolejny fragment powieści. Ten rytm sprawił, że zaczął pisać regularnie. Dla mierzących się z niemocą twórczą refleksje Singera mogą stanowić źródło inspiracji:

 Przez całe życie podejmowałem, Bóg jeden wie, setki decyzji i nie działałem zgodnie z nimi. Na przykład postanawiałem wstać o ósmej rano, a wstawałem o dziesiątej. W Warszawie niemal codziennie obiecywałem sobie, że nie będę tracił czasu na plotki w klubie pisarzy, po czym natychmiast szedłem tam i spędzałem wiele godzin na głupich pogaduszkach (…) Prawdę mówiąc, od chwili gdy dorosłem, marnuję czas, ale jednak udało mi się wykonać trochę roboty. Mogę powiedzieć, że marnowanie czasu jest moją pasją numer dwa, a chorobą numer trzy jest poczucie winy z powodu marnowania czasu.

 

W artykule wykorzystano następujące źródła:

Burgin Richard Rozmowy z Isaakiem Bashevisem Singerem, przekład Elżbieta Petrajtis — O’Neill, Atext, Gdańsk, 1992.

Tuszyńska Agata Pejzaże pamięci, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2010.

Zofia Mioduszewska