Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Uriel Acosta / Henryk Berlewi
Wszystkie te informacje znajdujemy na błękitnym, spokojnym typograficznie plakacie (organizator zresztą marzył o plakacie płomiennie czerwonym), który niewiele mówi o rewolucyjnym charakterze czy przełomowym znaczeniu tego wydarzenia. A można je uznać za właściwy początek historii jidyszowej grupy „Chaliastre” (Hałastra). Miała ona krótki, acz intensywny żywot, skupiając wokół siebie jednych z najważniejszych młodych twórców nowej literatury żydowskiej, którzy mieli później stać się jej autorami kanonicznymi.
Jeśli jednak dobrze wczytać się w treść plakatu – nawet z łagodnego błękitu wyczytamy rewolucyjne treści. Po pierwsze był to poranek, a nie – jak można by oczekiwać – wieczór czy wieczorek. Wieczorki poezji były w perspektywie awangardzistów rzeczą przeszłości, ich poranek już w samym zamyśle miał więc redefiniować dotychczasowy porządek życia literackiego. Po drugie – odbywał się on w sobotę, czyli szabat, „kiedy starzy pobożni Żydzi modlą się do Boga we wszystkich synagogach”, jak wspominał Melech Rawicz (przeł. J. Nalewajko-Kulikov). Awangarda miała też zatem ambicję przekształcenia duchowego i religijnego porządku życia żydowskiego. Miejsce synagogi zajmował teatr, miejsce Tory – literatura, miejsce twórców hymnów religijnych – modernistyczni poeci. Ten obrazoburczy rys i subwersyjne gry z tradycją odnajdujemy później w praktyce artystycznej awangardy.
Ów historyczny poranek trwał kilka godzin przy wypełnionej po brzegi sali, choć zaproszeń, celowo, nie wysłano do nikogo. W sumie w wydarzeniu uczestniczyło kilkaset osób. Kilka dni później, 3 lutego 1922 roku, w jednym z dwóch głównych dzienników żydowski Warszawy, „Der Moment”, zaczęła się ukazywać seria artykułów autorstwa Hillela Cejtlina bardzo krytycznie oceniającego nowe zjawisko (Cejtlin pisał o grafomanii, „otchłani beztaleńć”, „estetyce plakaciarzy”). Tak więc na przełomie stycznia i lutego w Warszawie rozpoczęła się prawdziwa literacka wojna.
W tym czasie grupa artystów, która szykowała poranek, pracowała nad ostatnim numerem pisma „Ringen”. Jego poprzednie numery redagował reżyser i krytyk teatralny Michał Weichert we współpracy z pisarzem Alterem Kacyzne. W ich rozumieniu pismo miało się stać platformą dla prezentacji różnych estetyk i powiązanych z nimi światopoglądów. Jednak już grudniowy numer (nr 7–9) z poprzedniego roku zaczął być postrzegany przede wszystkim jako organ awangardy. Ostatni, dziesiąty, numer czasopisma, który ukazał się w czerwcu 1922 roku, był natomiast redagowany przez kolegium młodych artystów i prezentował o wiele bardziej radykalną linię. Znalazły się tu też pierwsze ważne manifesty grupy, między innymi wygłoszony na styczniowym poranku referat „Estetyka walki w nowoczesnej poezji”. Tak o tym numerze pisał historyk i krytyk Jakub Szacki: „Ostatni numer «Ringen» jest zdarzeniem poważnym w żydowskim życiu artystycznym. Swoją doborową treścią i formą zewnętrzną nie powinno się to pismo wstydzić swoich siostrzyc europejskich”.
Jednak to nie „Ringen” [Ogniwa], których nazwa podkreśla ciągłość tradycji, stały się symbolem ruchu i nazwą grupy, a „Chaliastre”. Awangardziści bardzo chętnie używali w odniesieniu do samych siebie określeń, takich, jak: banda wagabundów, włóczęgów, bezdomnych etc., wskazujących na ich dystans i kontrę wobec utrwalonych struktur społecznych, brak zakorzenienia oraz bycie w ciągłym ruchu – zgodnie z szaleńczym rytmem nowoczesności. „Jestem niczyj, sam sobie panem / Bez początku i bez końca” pisał w jednym z wierszy Perec Markisz (przeł. J. Nalewajko-Kulikov).
Słowo „chaliastre” (i pokrewne) zostało przejęte z języka nowej poezji przez niechętną nowym prądom krytykę, w której tekstach zyskało ono negatywny wydźwięk. Stawało się tym samym jeszcze bardziej atrakcyjne dla młodych twórców, dystansujących się od ustalonych porządków i oficjalnych dyskursów. W ten oto sposób stało się nazwą pisma i grupy.
Dlatego właśnie fragment wiersza Moszego Broderzona „Cu di sztern” [Do gwiazd], w którym czytamy: „My młodzi, my radosna, rozśpiewana hałastra!” (przeł. K.Szymaniak i M. Polit), otwierał później almanach „Chaliastre”. Fragmentowi temu towarzyszyła grafika Jicchoka (Wincentego) Braunera przedstawiająca maszerujące zdecydowanym krokiem postaci, unoszące ręce w triumfalnym geście. Postaci te układają się w kształt literą alef, która jest pierwszą literą alfabetu żydowskiego, a jednocześnie pierwszą literę słowa „awangard” (awangarda). Znakomite to otwarcie nowej karty w dziejach kultury.
Spiritus movens grupy był Perec Markisz (1895–1952) przybyły do Polski z rewolucyjnej Rosji. Obok niego jej trzon stanowili wspomniani już wyżej Uri Cwi Grinberg (1894–1981) i Melech Rawicz (1893–1976). Grinberg przybył do Warszawy z Galicji, mając za sobą doświadczenia walk na froncie serbskim w szeregach armii austrowęgierskiej. Drugi – z Wiednia, gdzie pracował jako urzędnik bankowy, pisząc jednocześnie wiersze inspirowane filozofią Spinozy i twórczością Walta Whitmana. W Wiedniu środowisko jidyszystyczne było słabe, a pisarz jidysz czuł się wyobcowany. To Warszawa przyciągała wówczas możliwościami rozwoju kultury jidysz oraz – a może przede wszystkim – możliwością dotarcia do rzesz odbiorców. Rawicz tak pisał o tej decyzji we wspomnieniach: „Warsze – Warsze – Warsze. Słowo to opętało mnie niczym dybuk. Śpiewałem je dniem i nocą – słowo ciemne, potężne”. (M. Rawicz, Dos majse buch fun majn lebn, przeł. K. Szymaniak).
Każdy z owych trzech tenorów wydawał swoje pismo. Markisz, we współpracy z J.J. Singerem (starszym bratem Jicchoka Baszewisa), redagował wspominany almanach „Chaliastre”, Rawicz – pismo „Di Wog”, Grinberg – „Albatros”. Estetycznie grupa miała bardzo heterogeniczny charakter, spajał ją bunt wobec literackiego i artystycznego establishmentu, chęć radykalnej modernizacji żydowskiego idiomu literackiego i wizualnego oraz idea ścisłej współpracy między przedstawicielami różnych sztuk. Z grupą współpracowało wielu artystów, jak wspomniany Brauner, Władysław (Zew) Weintraub, Marc Chagall, Henryk Berlewi czy El Lissitzky, których prace znajdujemy na okładkach i kartach publikacji grupy. Warto też przypomnieć, że to właśnie w publikacjach grupy po raz pierwszy w Polsce dyskutowano kwestię filmu abstrakcyjnego czy też prezentowano teorię proun El Lisstzky’ego.
Koniec działalności grupy można wyznaczyć na rok 1924. Ten krótki okres obfitował w ciekawe wydarzenia artystyczne i ważne publikacje. Nie zabrakło też skandali. W wyniku oskarżenia o bluźnierstwo i obrazę uczuć religijnych cenzura nie dopuściła do druku pisma „Albatros” i jego redaktor, Uri Cwi Grinberg, przeniósł wtedy pismo do Berlina.
Później zresztą drogi ideologiczne Grinberga rozeszły się z drogami kolegów z grupy. Rozczarowany Europą, owym – jak je nazywał w poemacie – „królestwem krzyża”, pod koniec 1923 roku wyjechał do Palestyny i poświęcił się twórczości hebrajskiej, krytycznie odnosząc się do pisarzy-jidyszystów.
Perec Markisz już pod koniec 1922 zaczął podróżować, orbitując między Paryżem, Berlinem, Warszawą, Londynem i Palestyną. W Paryżu w 1924 roku wspólnie z prozaikiem Ozerem Warszawskim wydał drugi (i ostatni) almanach „Chaliastre”. W tym też roku stał się w Warszawie współzałożycielem inspirowanego „Wiadomościami Literackimi” pisma „Literarisze Bleter”. Pod koniec 1926 roku powrócił do Rosji, gdzie w 12 sierpnia 1952 roku został zamordowany wraz z szeregiem innych pisarzy i intelektualistów, współpracowników Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego. Wydarzenie to określane bywa pogromem kultury jidysz w ZSRR.
W Polsce został natomiast Melech Rawicz, który od 1924 roku, przez całą dekadę, pełnił funkcję sekretarza Związku Literatów i Dziennikarzy Żydowskich z siedzibą przy słynnym Tłomackiem 13. Związku, który – jako instytucję establishmentu – ledwie kilka lat wcześniej młodzi awangardziści gorąco zwalczali.
Tak więc, zapożyczając frazę od Stanisława Grochowiaka, awangardowy bunt szybko się ustatecznił, a poza niewątpliwymi dokonaniami literackimi i plastycznymi, za przekorny i jakże trwały efekt działalności „Chaliastre” w Warszawie można by uznać właśnie pismo-instytucję, „Literarisze Bleter”, które ukazywał się nieprzerwanie do wybuchu wojny w 1939 roku. W skład pierwszego zespołu redakcyjnego wchodzili, oprócz Markisza, J.J. Singer (współredaktor pierwszego alamanchu „Chaliastre”), Melech Rawicz i krytyk Nachmen Majzil. Markisz i Singer opuścili redakcję po wydaniu 28 numeru, natomiast Rawicz redagował je jeszcze do numeru 121. Przez pewien też czas, choć dopiero od numeru 76 (http://cbj.jhi.pl/documents/20278/), pod winietą pisma znajdowała się grafika Braunera otwierająca almanach „Chaliastre”. Dzieje jednak tego najważniejszego jidyszowego pisma literacko-kulturalnego dwudziestolecia to rzecz na osobną historię.
Źródła:
Warszawska awangarda jidysz, red. K. Szymaniak, oprac. K. Szymaniak i M. Polit, Gdańsk 2005.
Polak, Żyd, artysta: tożsamość a awangarda, red. J. Suchan, współpraca K. Szymaniak, Łódź 2010.
G. Rozier, Mojżesz Broderson: Od Jung Idysz do Araratu, przeł. J. Ritt, Łódź [2008].
A. Geller, „Literarisze Bleter” (1924–1939), w: Studia z dziejów trójjęzycznej prasy żydowskiej na ziemiach polskich (XIX–XX w.), red. J. Nalewajko-Kulikov, współpraca G. Bąbiak i A. Cieślikowska, Warszawa 2012.