Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Rodzicami Dawida byli Majlech Sierakowiak vel Sierakowicz i Sura Ajdla z Churgelów. Wybuch wojny 1939 r. uniemożliwił chłopcu ukończenie szkoły. Z rodzicami i siostrą Natalią musieli przenieść się z osiedla ZUS przy ul. Sanockiej 22, gdzie mieszkali, do utworzonego przez Niemców w kwietniu 1940 r. getta łódzkiego, w którym zamknięto ok. 160 tys. Żydów. Jego zapiski opowiadają o rosnących szykanach wobec Żydów ze strony Niemców, niskich racjach żywnościowych, próbach utrzymania normalnego życia, zaangażowaniu politycznym. Mimo codziennych zmagań z głodem, wspomina w dzienniku swoje lektury: Idiotę Fiodora Dostojewskiego, książki Augusta Strindberga, Henrika Ibsena, Anatola France’a, wypożyczone z biblioteki w getcie, a także Dzieje grzechu Żeromskiego, które czytał, by „odświeżyć się trochę w klasycyzmie, czystości i pięknie polszczyzny”.
Dawid Sierakowiak przeżył najdłużej ze swojej rodziny. Osłabiony głodem, zmarł na gruźlicę 8 sierpnia 1943 r. Jego grób znajduje się na bałuckim cmentarzu żydowskim przy ul. Brackiej (str. L, kw. I, nr grobu 25b).
Dawid Sierakowiak
Dziennik [fragmenty]
Niedziela, 8 czerwca [1941], Łódź
Ledwie się dziś mogłem ruszać, ale powlokłem się do szkoły. I dobrze zrobiłem, bo była niemiecka klasówka. Poza tym wspaniałe powietrze na Marysinie i bądź co bądź dwie zupki orzeźwiły mnie znakomicie. Po południu wprost z lekcji udałem się na Żydowską do owego Heńka Lautenberga[1]. Jest to dość miły (i wypasiony) młodzieniec w moim wieku, który oświadczył mi, że Lolek już mu o mnie pisał i że jak tylko jego pozycja tutaj ustali się ostatecznie, zrobi dla mnie wszystko, co będzie mógł. Następnie zrobił to, co wszyscy możni w getcie, a mianowicie zapisał moje nazwisko i adres, i kazał mi się zgłosić za tydzień. Zdążyłem też zebrać garść informacji o Lolku i w ogóle o stanie getta w Warszawie. Wystarczy chyba to, że bochenek chleba (tak jak u nas – 2 kg) kosztuje 60 zł (30 Rm [Reichsmarek])!
Poniedziałek, 9 czerwca, Łódź
Mieliśmy dziś klasówkę z geometrii. Robi się już gorąco i, co naturalnie w getcie jest nieodstępne – duszno. Na Marysinie za to jest cudownie. Wolno nam tam jednak niestety być tylko pół dnia – w szkole. Potem natychmiast, oficjalnie przynajmniej, należy teren opuścić. Wyszła nareszcie dziś nasza gazetka szkolna „Itonejnu”[2]. Pierwszy raz jakiś mój artykuł znajduje się na publicznym miejscu. Naturalnie nie ma, zdaje się, zbyt dużo czytelników, choćby z tego powodu, że jest po żydowsku. Natomiast karykatura robi furorę. Zostałem też już oficjalnie kierownikiem działu judaistycznego w redakcji (żydowski, hebrajski). Myśli się już o drugim numerze. W polityce dzieją się znów nieco ciekawsze rzeczy. Turcja, czując się zagrożona, oddaje się pod opiekę Stanów, Niemcy zawarły gospodarczy pakt z Sowietami (zboże ukraińskie za maszyny niemieckie), Anglia zajmuje Syrię, uważając, że Francja wpuściła tam Niemców, Stany Zjednoczone zajęły francuskie wyspy Martynikę i Gwadelupę, zabierając skarb francuski, Francja znajduje się w przededniu wojny ze Stanami i Anglią, Japończycy dostają straszne rżnięcie w Chinach – słowem cudowny bigos.
A diabli wiedzą, co i kiedy z tego wyniknie.
Źródło: Dawid Sierakowiak, Dziennik, opracowali Ewa Wiatr, Adam Sitarek, Wydawnictwo ŻIH, Warszawa 2016, s. 152–153.
Zobacz „Dziennik” Dawida Sierakowiaka w Księgarni na Tłomackiem
Przeczytaj też:
„Pokazać życie, które było walką”. Wywiad z autorami książki „Rok za drutem kolczastym”
80. rocznica zamknięcia getta łódzkiego
Przypisy:
[1] Hersz Jakub Lautenberg (1925–?) – urzędnik, który mieszkał w łódzkim getcie przy ul. Żydowskiej 28 oraz ul. Zawiszy 11/13.
[2] „Itonejnu” (hebr.) – „Nasza Gazeta”.