Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Abraham (Jakub) Krzepicki /
Abraham Krzepicki urodził się w 1915 r. w Praszce w powiecie wieluńskim. W 1928 r. wraz z rodziną przeprowadził się do Gdańska, rok później wstąpił do Wojska Polskiego. Gdy wybuchła wojna, został internowany w obozie dla jeńców wojennych w Lublinie. Pół roku później udało mu się zbiec z obozu i dotrzeć do Warszawy, gdzie znalazł zatrudnienie w fabryce sztucznego miodu i cukierków „Palma” na ul. Zamenhofa 19.
25 sierpnia 1942 r. około godziny 7.30 — czyli podczas trwania wielkiej akcji likwidacyjnej — został schwytany wraz z grupą współpracowników. Trafił na Umschlagplatz, a stamtąd do obozu zagłady Treblinka II. Po dotarciu na miejsce cudem uniknął śmierci dzięki temu, że włączono go do komanda pracującego przy przenoszeniu i grzebaniu zwłok.
Jak sam mówił: kolejno poznawałem cały mechanizm obozu zagłady Treblinka II. Sortował odzież w magazynach, pracował przy uprzątaniu drogi prowadzącej do komory gazowej, a także uczestniczył we wszystkich etapach przyjmowania nowych transportów.
Serce we mnie płonęło z bólu i wściekłości, kiedy widziałem przerażenie, strach, zdezorientowanie tysięcznych mas, bezsilność słabych dusz, które rzucały się w łapach diabła. Kobiety, małe dzieci, mężczyźni jak dęby i również tacy bezsilni jak małe dzieci. Niezdolni do użycia swojego sprytu, umiejętności i siły. Pozostawieni przez Boga i ludzi na pastwę losu.
W swojej relacji szczegółowo opisał pracę w baraku, w którym ofiary rozbierały się przed posłaniem do komory gazowej: Widząc sceny w baraku, słysząc rozmowy i płacze, cierpiałem bez miary. Patrzyłem na przepiękne dzieci, jak małe aniołki, na młode dziewczyny ledwo rozkwitłe, serce pękało we mnie z bólu i wściekłości, jak można tak niszczyć tyle piękna. I w tym samym czasie czerpałem z tego jedną naukę: uciec, uciec stąd, dożyć zemsty, zobaczyć jeszcze coś innego tymi oczami, które patrzą na to.
W ostatnich dniach pobytu w obozie dołączył do grupy zajmującej się wycinką drzew w okolicznym lesie i znoszeniem ich do obozu. Idąc do lasu przez nieogrodzony kawałek drogi, widywaliśmy z daleka chłopów przy robotach polnych. Patrzyłem na nich i dzika zazdrość ściskała mi serce. Oni są ludźmi i ja też jestem człowiekiem. Oni są wolni, a ja ciągle pod nadzorem. Piękne jest niebo i drzewa, ale dla mnie świat za ciasny.
Podczas selekcji w dniu 11 września znalazł się w grupie osób skazanych na śmierć komorze gazowej. Jednak i tym razem dopisało mu szczęście — stojący obok niego jeden z więźniów ugodził nożem w plecy scharführera, który przeprowadzał selekcję. W wyniku powstałego zamieszania odstąpiono od odprowadzenia wybranej grupy do komory gazowej, wydano natomiast rozkaz rozstrzelania 10 osób. Stałem tam, a los tak się ze mną bawił, że zabrali jednego z mojej prawej strony, drugiego z lewej, a ja pozostałem.
Następnego dnia przeprowadzono kolejną selekcję. Krzepicki, nie wiedząc, czy wybierają ludzi do pracy, czy na rozstrzelanie, nie ruszył się z miejsca. Do dziś nie wiem, co mnie wtedy powstrzymało. Było to uczucie, jakbym był skamieniały. Cała grupa została rozstrzelana, a Krzepicki po raz kolejny uniknął śmierci.
13 września Krzepicki podjął próbę ucieczki. Pisał w relacji: Tego dnia muszę uciekać za wszelką cenę, żeby mieć czyste sumienie, nawet jeśli zostanę zabity, będę wiedział dlaczego. Około godziny czwartej po południu znalazł się w grupie osób przydzielonych do prac przy załadunku ubrań wywożonych z obozu. Wraz z trzema innymi więźniami ukrył się w jednym z wagonów, wyskoczył z pociągu trzy kilometry poza granicami obozu. Ostatnia część relacji opisuje kolejne etapy drogi do Warszawy. Do getta dotarł pod koniec miesiąca, już po zakończeniu wielkiej akcji likwidacyjnej.
Relacja Krzepickiego, w której opowiada o doświadczeniach związanych z wywózką do Treblinki i ucieczką, a także opisuje szczegółowo okres, gdy ukrywał się w lesie pod Stoczkiem, została spisana przez Rachelę Auerbach należącą do grupy Oneg Szabat. W getcie była sąsiadką Krzepickiego, który mieszkał na Nalewkach 37. Spisywanie zaczęło się 28 grudnia 1942 i skończyło 7 marca 1943 r.
Oryginał relacji — uzupełnionej o wprowadzenie i komentarze Racheli Auerbach — został ukryty w drugiej części Archiwum Ringelbluma. Liczy 323 strony i zajmuje trzy zeszyty. Do świadectwa dołączono: rysunek przedstawiający plan obozu, zdjęcie Krzepickiego zrobione w Warszawie oraz adresy najbliższych krewnych, których należy zawiadomić w wypadku jego śmierci. Jak zauważa Lea Prais we wstępie do wydanej w 2017 r. nakładem wydawnictwa ŻIH relacji Krzepickiego „Człowiek uciekł z Treblinek...”, w Archiwum Ringelbluma znajduje się kilka świadectw Żydów zbiegłych z Treblinki, jednak sprawozdanie Krzepickiego dotyczące początków funkcjonowania obozu jest relacją „najbardziej obszerną i szczegółową”.
Krzepicki po powrocie do Warszawy wstąpił do Żydowskiej Organizacji Bojowej. Zginął najprawdopodobniej 22 kwietnia 1943 r.
Relacja Krzepickiego po raz pierwszy została opublikowana w jidysz w 1956 r. w piśmie „Bleter far Geszichte”. Po latach jej hebrajskie tłumaczenie zostało udostępnione na stronie internetowej Instytutu Massua.
Obydwie relacje Krzepickiego (pełna i skrócona) znajdują się w 13. tomie pełnej edycji Archiwum Ringelbluma „Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć” — dostępnej również w Centralnej Bibliotece Judaistycznej.
W 2017 r. ukazała się nakładem wydawnictwa Żydowski Instytut Historyczny pt. „Człowiek uciekł z Treblinek... rozmowy z powracającym".
----------------------
W artykule wykorzystano fragmenty: Lea Prais, Wprowadzenie do „Człowiek uciekł z Treblinek...”, tłum. Krzysztof Środa, Wyd. ŻIH, Warszawa 2017.