Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
17 kwietnia na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej opublikowano Raport Jürgena Stroopa. Tekst raportu został wydany w postaci książkowej w 2009 roku i jest efektem współpracy IPN-u z Żydowskim Instytutem Historycznym. Nawiązując do triady Raula Hilberga:,,Sprawcy – ofiary – świadkowie”, raport Jürgena Stroopa (dowódcy SS i policji w dystrykcie warszawskim), dotyczy sprawców Zagłady i jest bezcennym dokumentem historycznym. Pokazuje powstanie w getcie warszawskim z perspektywy nazisty odpowiedzialnego za jego stłumienie. O pracy nad edycją raportu i wartością jego treści opowiada profesor Andrzej Żbikowski.
– Tłumaczenie na język polski z lat 60. XX wieku, autorstwa prof. Piotrowskiego, wymagało redakcji. Po tylu latach zasady edycji się zmieniły. Poza tym dziś wiemy więcej o dziejach warszawskiego getta. Z tych powodów raport Jürgena Stroopa trzeba było wydać na nowo. Po raz pierwszy udało się wydać reprint oryginału oraz towarzyszące raportowi 52 zdjęcia – opowiada profesor.
Pierwsza cześć raportu jest dowodem niemieckiej przebiegłości, próbą pokazania przekonania o własnej sile i bohaterstwie. Stroop chciał się pochwalić swoimi dokonaniami. Codzienne raporty kierowane były do Himmlera, szefa policji SS w III Rzeszy.
– Stroop rozpoczyna raport od informacji, dlaczego trzeba było zniszczyć getto. Opisuje problemy niemieckie z ludnością żydowską, wykorzystując referat o założeniu getta, autorstwa Valdemara Schona. Żydzi, według Niemców, byli zagrożeniem – roznosili zarazę, epidemie, byli odpowiedzialni za nielegalny handel, podnoszenie cen. Zagrożeniem byli również żydowscy żebracy, dlatego należało wszystkich Żydów zamknąć ich w getcie – wyjaśnia Andrzej Żbikowski.
Po Wielkiej Akcji Likwidacyjnej w wyniku której, od 22 lipca do września 1942 roku, wysiedlono ok. 300 tys. Żydów warszawskich i skazano na śmierć w komorach gazowych Treblinki. W Warszawie zostało ok. 30 tys. Żydów przydatnych do pracy, i dwa razy tyle – nielegalnych.
– W dalszej części raportu Stroop wspomina tylko o Wielkiej Akcji. Pisze, że nie dawano sobie rady, gdyż getto było zbyt duże. Mieszkało w nim nawet do 500 tys. Żydów. Nie pisze jednak, w jakim celu ich,,wysiedlono”. Podaje tylko kierunek wysiedlania: na Wschód – opowiada profesor Żbikowski.
Po Wielkiej Akcji Żydzi pracowali na terenie getta szczątkowego, w tak zwanych szopach. Celem nazistów było, aby po zniszczeniu dzielnicy żydowskiej, założyć na tym terenie,,płuca Warszawy”. Resztę Żydów planowali wysłać na Lubelszczyznę, do Trawnik i Poniatowej.
– Naziści wiedzieli, że Żydzi mają przygotowane kryjówki, ale nie wiedzieli, czy są dobrze uzbrojeni, ponieważ nie mieli dobrej agentury w oddziałach ŻOB i ŻZW. Oddziały Ferdinanda von Sammern Frankenegga weszły do getta rankiem 19 kwietnia 1943 roku i od razu napotkały opór. Niemcy mogli się spodziewać tego po akcji styczniowej. Wiedzieli, że w getcie jest broń, ale myśleli, że opór będzie tylko symboliczny. Oddział ruszył Nalewkami i Zamenhofa. Od razu niemieckie samochody obrzucono butelkami z benzyną, po czym Frankenegg się wycofał. Dowództwo przejął Stroop, oddziały ponownie weszły do getta i znów napotkały opór. Niemcom udało się dostać na plac Muranowski, skraj getta centralnego, gdzie trwały dwudniowe zamieszki. Zacięte walki toczyły się 20 i 21 kwietnia. Część ŻZW wydostała się do kamienicy Muranowska 6, a akcjami bundowców w szopie szczotkarzy (Bonifraterska/Wałowa), dowodził Marek Edelman. Bronią powstańców była broń krótka (pistolety), granaty oraz koktajle Mołotowa, mieli niewiele karabinów – relacjonuje profesor.
Od 24 kwietnia okupant zmienił strategię – palono domy, wyszukiwano schronów, a znalezionych w nich Żydów zabijano lub wyprowadzano na Umschlagplatz i wywożono do Treblinki. Z codziennych raportów – wysyłanych do Krakowa i Berlina – wiemy, ilu powstańców zastrzelono lub zatrzymano. Z wyliczeń Stroopa dowiadujemy się, że na Lubelszczyznę wysłano ponad 30 tys., 7,5 tys. zabito i tyle samo wysłano do T2. Nie wiadomo, ilu Żydów zginęło w ruinach, w spalonych domach – przypuszczamy, że to ok. 15 tys. osób.
– Raport Stroopa uzupełniają wspomnienia powstańców. Dzięki takiemu zestawieniu tekstów możemy prześledzić kolejne walki i przemieszczanie się powstańców, o których nie wiedział Stroop. Informacje te podaję w przypisach. Przykładem może być wykrycie bunkra na Miłej 18, w którym mieściła się kwatera główna dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej. 8 maja 1943 roku, prawdopodobnie w wyniku denuncjacji, bunkier został otoczony przez Niemców (Stroop pisze o wykryciu bunkra bandytów). Przez pięć wejść wpuszczono do środka gaz i materiały samozapalające. Z relacji Tosi Altman wiemy, że grupie ok. 30 osób (w tym Tosi Altman, Pninie Zalcman, Jehudzie Węgrowerowi i Menachemowi Bigelmanowi) udało się uciec 6. wejściem, które nie zostało odkryte. W bunkrze zginęło ok. 120 osób, wśród nich przywódca powstania – Mordechaj Anielewicz. Marek Edelman i Cywia Lubetkin spędzili tę noc w bunkrze, który „wpadł” noc później, na Franciszkańskiej 22 – opowiada profesor Andrzej Żbikowski.
Przed 6 maja ŻOB wysłała poza getto Symchę Ratajzera, który miał zorganizować sposób ewakuacji ocalałych powstańców ŻOB. Ratajzer nawiązał kontakt z przedstawicielem ŻOB-u po stronie „aryjskiej” – Icchakiem Cukiermanem i członkiem Gwardii Ludowej – Władysławem Gaikiem ps. „Krzaczek”. 8 maja w nocy Symcha Ratajzer odnalazł ocalałych na ulicy Franciszkańskiej 22 i Miłej 18. Grupa ok. 50 osób, w tym Marek Edelman i Cywia Lubetkin, przeszła kanałami na ul. Prostą, gdzie czekały na nich dwie ciężarówki, którymi dojechali do Łomianek.
– Stroop o tym wszystkim nie wiedział. Raport kata możemy zestawić z relacjami ofiar i odtworzyć każdy dzień powstania jak grę uliczną. Z notatek w raporcie dowiadujemy się, kogo Stroop angażował, które rejony śledził. Z drugiej strony mamy trasę ucieczki powstańców – wyjaśnia profesor.
Raport zawiera również największą kolekcję, 52 zdjęć z getta. Warto też zwrócić uwagę na język raportu. Specyfika języka, nowomowy nazistowskiej przyjętej przez Niemców, polega na jej zideologizowaniu. Analizą semantyki lingua terti imperizajął się dr Victor Kleperer w wydanej w 1947 roku książce „LTI – notatnik filologa”.
– O Niemcach mówi się w samych superlatywach: najlepsi, najbardziej bohaterscy, odznaczający się heroizm, braterscy, solidarni, walczący dzielnie. Druga strona, Żydzi to: szczury, szkodniki, wszy, a w najlepszym wypadku – bandyci. Te określenia odczłowieczały ludzi, którzy walczyli o godną śmierć. Opowieść Stroopa mieści się w dychotomii. Używa słów, które w języku niemieckim stosowane są do określenia działań technicznych, a nie społecznych, międzyludzkich. Takie słowa, jak: „przesiedlenie”, „wyczyszczenie”, „wysiedlenie”, „deratyzacja”, „niszczenie szkodników”, „naprawianie”, „budowanie” – to słownictwo gospodarcze, ogrodnicze. Zagładę się ukrywa, ale wtajemniczeni widzą, co oznaczają słowaEndlösung, Aussiedlung. Stroop ukrywa prawdę i naturę zjawisk – opowiada Andrzej Żbikowski.
Raport nie jest jedyną wypowiedzią Stroopa. Nie można zapomnieć o książce Kazimierza Moczarskiego „Rozmowy z katem” oraz trzech relacjach dla ŻIH-u. Wypowiedzi Stroopa w „Rozmowach z katem” powstały na podstawie zapisków i pamięci autora. Moczarski po wyjściu z więzienia przeczytał materiały i zrelacjonował to, jak Stroop-więzień zachowywał się w celi i co mówił. Trudno powiedzieć, jak było naprawdę. W trzech długich relacjach spisanych dla ŻIH-u, Stroop mówi już o powstańcach: „partyzanci” i podkreśla ich heroizm. Wspomina o halucin – dziewczynach z haluców, które odznaczyły się bohaterstwem, z granatem rzucały się na Niemców, ale uważał, że to dzieło komunistów – wyjaśnia profesor.
Nowomowa to przykrywka dla języka, w którym się porozumiewali. Jurgen Stroop po wojnie używa już innego słownictwa. Z łatwością potwierdza, że wykonywał rozkaz do końca ideowo. Podkreśla konieczność i niezbędność tych działań.
Wysadzenie synagogi było ostatnim aktem zniszczenia dzielnicy żydowskiej w Warszawie i zdławieniem powstania w getcie. Synagoga nie znajdowała się w tym czasie już na terenie getta, nie było w tym miejscu walk, nikt się tu nie ukrywał. W budynku synagogi mieściły się magazyny. W czasie, kiedy powstanie dogorywało, Stroop i jego oddziały niszczyli dzielnicę. Wypalano kolejne kamienice, a synagoga dominowała jako symbol życia żydowskiego. Wpis z 16 maja 1943 roku jest szczegółowym opisem sposobu zniszczenia synagogi. Ten akt stanowił oznakę zwycięstwa, mimo że Niemcom nie bardzo udawały się walki na frontach. Sposób, w jaki wysadzono synagogę, nie mieści się w logice. Było to posunięcie nierozsądne. Podkreśla ono, jak bardzo Niemcom zależało na zniszczeniu dzielnicy żydowskiej w Warszawie, tym samym wymordowaniu setek tysięcy warszawskich Żydów. Niemcy walczyli nierozsądnie, ale skutecznie z ludźmi bezbronnymi. Żydzi byli wrogiem zastępczym, a naziści chcieli pokazać sukces polityczny i militarny. Nie jest to racjonalne zachowanie, to jedynie wyraz zemsty. Stroop zaplanował teatralny pokaz siły. Również Warszawa „aryjska” miała odczuć siłę i potęgę Niemców – relacjonuje profesor Andrzej Żbikowski.