Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Jak wynika z protokołu nr 79 posiedzenia Prezydium Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, Żydowski Instytut Historyczny zaczął funkcjonować 1 października 1947 roku. Ale de facto pracę rozpoczął trzy lata wcześniej.
Centralna Żydowska Komisja Historyczna w Polsce, która działała przy Centralnym Komitecie Żydów w Polsce, miała swoje oddziały w całej Polsce. Warto wspomnieć o oddziale krakowskim kierowanym przez Michała Borwicza. Komisja robiła jedną rzecz wielką, zupełnie niezwykłą, a mianowicie od lata 1944 roku zbierała świadectwa i dokumenty dotyczące zagłady Żydów w Polsce. Stanowiły one podstawę pracy CŻKH, która w 1947 roku uległa przekształceniu w Żydowski Instytut Historyczny z siedzibą przy ul. Tłomackie 3/5. Bez tych świadectw nie byłoby możliwości prowadzenia dalszych badań. My dzisiaj nadal bazujemy i opieramy się na pracy z tamtych czasów. Nie tylko z tego korzystamy, ale również wspólnie ze Stowarzyszeniem ŻIH opiekujemy się tymi materiałami, które niszczeją. Poddajemy je konserwacji, digitalizacji… Powołanie Żydowskiego Instytutu Historycznego było podniesieniem o stopień, bądź dwa stopnie, istotności Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej. ŻIH przejmował majątek, pracę, ludzi i całą metodologię pracy CKŻP, a doszły do tego jeszcze dodatkowe elementy, takie jak włączenie w 1947 r. zbiorów Centralnej Biblioteki Żydowskiej i Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych. Czyli Instytut zgrupował właściwie wszystkie instytucje, które na różnym poziomie zajmowały się duchowym dziedzictwem żydowskim w Polsce.
Czym jest ŻIH dzisiaj?
Żydowski Instytut Historyczny opiera się na dokumentach z czasów wojny, dziełach sztuki i bibliotece, która została zorganizowana po wojnie. I to jest ta tożsamość ŻIHu. To się nie zmieniło i mam nadzieję, że się nie zmieni w dwóch wymiarach: ŻIH pozostanie instytucją żydowską należącą do świata żydowskiego – tego już prawie nieistniejącego archipelagu różnych organizacji związanych z żydowską tradycją, który uległ w naturalny sposób redukcji, — a także będzie sprawować opiekę nad spuścizną i prowadzić dalsze prace nad czasami Holokaustu i powojennymi. Przykładem tego, co robimy, są dwa projekty, które dobiegają końca: wydanie pełnej edycji Archiwum Ringelbluma, a także dokumentów związanych z Centralną Komisją Żydów w Polsce. To są dwie klamry, między nimi mamy dziesiątki innych działań, wydanych książek, prac, które cały czas są podejmowane. Prowadzimy prace indeksacyjne, rejestrujemy i opisujemy wszystkie synagogi, zachowane cmentarze. To jest dosyć duża skala działań.
Jednak Instytut na pewno zmieniał się przez te lata?
Z całą pewnością jedna różnica jest ważna: po wojnie ŻIH był instytucją działającą dla świata żydowskiego i dla pamięci żydowskiej, teraz możemy zaobserwować większe zainteresowanie tematyką Holokaustu oraz historią polskich Żydów. Moja teza jest taka, że każdy naród po wojnie obchodził osobno swoją żałobę. Żałoba Żydów nie była uważana za szczególnie odmienną od przeżyć tego typu pośród innych narodów. Teraz dopiero rozumiemy, że Holokaust był czymś absolutnie unikalnym, czego nie da się porównać z innymi aktami ludobójstwa. Unikalnym nie tylko ze względu na liczbę ofiar, ale także przez wzgląd na stojący za tym rodzaj ideologii i nie stosowane wcześniej techniki zabijania w fabrykach śmierci. My to teraz wiemy. Ludzie o wiele bardziej to przeżywają. Tony Judt mówił, że zbrodnia na Żydach, Szoa, jest czynnikiem łączącym i współfundującym zjednoczoną Europę. Po wojnie ŻIH był niemal jedynym ośrodkiem oświatowym o tak silnej pozycji, teraz w różnych krajach europejskich, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Izraelu jest wiele muzeów Holokaustu. W Warszawie mamy też muzeum Polin. Jest to bardzo pozytywna zmiana. Dochodzi jeszcze jeden element. ŻIH 70 lat temu był instytucją skromną, bez pieniędzy. Ten ŻIH, który dzisiaj działa, to poważny kombinat intelektualno-archiwalno-biblioteczny prowadzący badania naukowe, korzystający z najnowszych rozwiązań technologicznych w zakresie digitalizacji zbiorów. To obecnie duża, ważna instytucja.
70-lecie istnienia ŻIH jest również świętem Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny w Polsce.
ŻIH istniał od 1950 roku jako część Stowarzyszenia ŻIH — po rozwiązaniu CKŻP powołane zostało przez pracowników i przyjaciół ŻIH Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce. W 1994 roku nastąpiło rozdzielenie na Żydowski Instytut Historyczny – Instytut Naukowo-Badawczy i Stowarzyszenie. Nastąpił też podział ról, zadań i majątku. Stowarzyszenie wedle tej umowy przekazało swoje dobra ŻIH-owi w użyczenie. ŻIH opiekuje się zbiorami, zajmuje ich konserwacją, ale także prowadzi działalność edukacyjną i naukową. Stara się również o pieniądze, środki państwowe, aby zbiory rozszerzać i digitalizować. Najważniejszym elementem naszej współpracy jest program Oneg Szabat, czyli praca nad najcenniejszym zbiorem archiwalnym: Podziemnym Archiwum Getta Warszawskiego, zwanym też Archiwum Ringelbluma. W jej zakres wchodzi przetłumaczenie na język polski i angielski, ale również udostępnienie tego zbioru w formie książkowej oraz w cyfrowym repozytorium, czyli Centralnej Bibliotece Judaistycznej. W październiku uruchomimy także Portal Delet, który ma pomóc w upowszechnieniu tych cennych zbiorów. W listopadzie otworzymy w siedzibie Instytutu stałą wystawę poświęconą twórcom Archiwum Getta, czyli grupie Oneg Szabat. To również nasz wspólny projekt ze Stowarzyszeniem. Chcemy, żeby wiadomość o tym, że mamy tu skarb nazywany przez UNESCO „Pamięcią świata”, była rozpowszechniona, żeby ludzie wiedzieli, że coś takiego jest w Polsce i żeby wszyscy, dla których sprawa Holokaustu, wojny i pamięci jest ważna, mogli do tego wracać.
Archiwum Ringelbluma zostanie pokazane publicznie po raz pierwszy?
Jego poszczególne elementy – np. bańka, skrzynki — były już pokazywane na różnych wystawach, m.in. w Nowym Jorku, we Frankfurcie podczas targów książki. Obecna wystawa będzie kolejnym krokiem. Ważne jest dla mnie, że ekspozycja będzie tutaj – w dawnym gmachu Głównej Biblioteki Judaistycznej i Instytutu Nauk Judaistycznych — i że będzie mógł do nas przyjść każdy zainteresowany. To jest trudna wystawa, bo trudno pokazywać tylko kartki maszynopisu czy rękopisy. Nie chcieliśmy tworzyć ekspozycji, gdzie na ścianie wisi kartka za kartką. Szukanie pomysłu zajęło nam dużo czasu. To jest to pytanie: jak pokazać Archiwum dzisiaj? Najważniejsi w Archiwum są ci, którzy je robili. Dzięki nim Archiwum powstało i nadal istnieje, a dzięki Archiwum oni jeszcze trwają. Spośród tych milionów ludzi, którzy zginęli, o tych ludziach będziemy pamiętać najbardziej. Bo większość Żydów zginęła śmiercią anonimową, nie wiemy, nie jesteśmy w stanie odtworzyć nazwisk tych, którzy zostali zamordowani w Treblince, Bełżcu. Przedziwne, tak jakby się zapadli.
Opowieść o getcie przekazana przez tych, którzy tam byli, staje się także opowieścią o nich samych.
Tak, to się dzieje w bardzo trudnych momentach za murami. Gdzie jest głód, tyfus, gdzie panuje terror, ludzie trafiają do obozów pracy, nie mogą się komunikować ze światem. I mimo to, oni próbują to opisać. Powstało kilka książek o getcie warszawskim, jednak autorzy mając jedynie wąski dostęp do Archiwum Ringelbluma, nie mogli skorzystali z tego najważniejszego źródła. Pełna edycja Archiwum Ringelbluma umożliwi prowadzenie nowych badań. I to też jest bardzo ważne nasze zadanie.
Do kogo ta wystawa jest skierowana?
Wystawa nie jest skierowana dla dzieci, młodzieży w wieku gimnazjalnym, jako że zakłada minimalną kompetencję historyczną, językową, geograficzną. Nie jest też skierowana tylko do fachowców, historyków. Ja marzyłbym, żeby to była wystawa dla inteligencji, dla osób zainteresowanych tą tematyką, jak i wszystkich pragnących zapoznać się z losami grupy Oneg Szabat i stworzonego przez nią Archiwum, a przez to losem Żydów pod okupacją niemiecką. Ona powinna dawać poczucie cudu, jaki się dokonał – bo to był cud, że ci ludzie się znaleźli, stworzyli Archiwum, że je schowali i ono potem ocalało. Tego Archiwum przecież nie powinno być. Getto zostało niszczone, był sam gruz. To jest cudowna historia, że te dokumenty — w skrzynkach, bańkach na mleko — przetrwały.
18 września 2017 r. Instytut wraz ze Stowarzyszeniem ŻIH ogłosiły start programu Oneg Szabat.
Oneg Szabat – tak się nazywała grupa ludzi, którzy stworzyli Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego. A sama nazwa „Oneg Szabat” co oznacza „radość soboty”, jako że zbierali się w soboty – w obecnym budynku ŻIH i Stowarzyszenia — i przygotowywali materiały, dyskutowali. Tutaj był ich sztab. Spotykali się w soboty, bo to był jedyny dzień wolny od innej pracy. W naszym programie chcemy pokazać, że jeżeli coś wiemy o Żydach z czasów wojny i Żydach z Warszawy, to wiemy dzięki nim. Jest dużo pamiętników i innych relacji z getta, ale gros materiałów to jest efekt pracy Oneg Szabat. Oni zrobili coś nieprawdopodobnie ważnego: pomogli skonstruować wielki akt oskarżenia przeciwko zbrodni i zbrodniarzom. To Archiwum skupia w sobie dużo elementów, ale najważniejsze jest, że oni zachowali w wielu wymiarach zapis wojny nie tylko przez statystyki, ale przede wszystkim przez mowę ludzi, którzy tutaj mieszkali. Jest ona zachowana na różne sposoby: mamy imiona, nazwiska, np. na kartkach pocztowych, w dziennikach, wypracowaniach dzieci. Dzięki grupie Oneg Szabat umiemy zrozumieć, co czuli ci ludzie, jak przeżywali to, co się z nimi działo od 1940 roku. Musimy o tym Archiwum mówić. To nie jest sprawa Żydów, że muszą pamiętać o swoich cierpieniach. Te wyjątkowe losy trzeba traktować w sposób bardzo uważny. Ale również – takie banale zdanie – taka sytuacja wraca, mimo że świat się robi trochę lepszy.
Czego Pan życzy sobie i ŻIH-owi na kolejne lata?
Życzę zarówno Instytutowi, jak i Stowarzyszeniu dalszej owocnej współpracy. Naszym wielkim zobowiązaniem i zadaniem jest przekazanie, upowszechnienie spuścizny Oneg Szabat. Jest ono wypełniane od zarania tej instytucji i z pewnością będzie to naszym priorytetem przez kolejne lata. Mam też nadzieję, że będziemy mogli otwierać nowe wystawy, podejmować badania, jak choćby studia nad duchowością polskich Żydów, kulturą języka jidysz, warszawskimi Żydami. Jest co robić i jest z kim i dla kogo pracować. Mamy świetny zespół. To już bardzo dużo.