15 lutego. Rocznica urodzin Ireny Sendlerowej

Autor: Przemysław Batorski
112 lat temu w Warszawie przyszła na świat Irena Krzyżanowska, późniejsza Irena Sendlerowa, jedna z najważniejszych osób zaangażowanych w ratowanie żydowskich dzieci w okupowanej Polsce.
sendlerowa_bw_1.jpg

Irena Sendlerowa, 2005 r. / Mariusz Kubik, Wikipedia, CC BY-SA 3.0.

 

„[P]rzyjeżdżała do mojego domu, do domu mojego dzieciństwa, jako taka przyszywana ciocia. Ja oczywiście nie miałam pojęcia, że ona ma coś wspólnego z moją historią. Była wspaniałą panią, ale ona była zupełnie inna niż w ostatnich latach życia. Ona była kobietą bardzo silną i zdecydowaną. (…) Ja myślę, że gdyby one były inne, to nie mogłyby zrobić tego, co zrobiły” – mówiła uratowana przez Irenę Sendlerową Elżbieta Ficowska w 2013 r. w Polskim Radiu.

„Moja pierwsza matka to matka żydowska, podobno piękna dziewczyna, która zginęła, gdy miała 24 lata. Z tego co wiem, nie miałam rodzeństwa. Druga matka to moja matka polska, która czekała na mnie po drugiej stronie muru, gdy wywieziono mnie na aryjską stronę. Wiem, że podobno wywieziono mnie w skrzynce drewnianej, którą umieszczono między cegłami w dużym wozie, który wywoził cegły z getta. Przypuszczam, że byłam uśpiona luminalem, bo jak inaczej niemowlę, które miało sześć miesięcy, zamknąć w skrzynce i wywieźć? Muszę powiedzieć, że miałam chyba dużo szczęścia w tym wielkim nieszczęściu, kiedy właściwie straciłam wszystkich, całą rodzinę i zostałam sama na świecie, to sześciomiesięczne dziecko. (…) nie miałam tej strasznej traumy, którą mają ludzie starsi ode mnie, którzy widzieli to na własne oczy, a czasem gdzieś schowani, zaczajeni pod stołem, pod szafą, widzieli egzekucję na ich rodzicach czy dziadkach wykonywaną przez Niemców”[1].

Elżbieta Ficowska była jednym z najmłodszych dzieci uratowanych przez Irenę Sendlerową. Po wyjściu z getta warszawskiego trafiła pod opiekę Stanisławy Bussold, doświadczonej położnej. O swoim pochodzeniu dowiedziała się dopiero w wieku nastoletnim.

Irena Sendlerowa – biografia „Jolanty”

Irena Krzyżanowska urodziła się w Warszawie 15 lutego 1910 r. jako jedyne dziecko Stanisława i Janiny z Grzybowskich. Jej ojciec był lekarzem, członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, uczestnikiem rewolucji 1905 r., matka pochodziła z rodziny o tradycjach niepodległościowych. Przed I wojną światową rodzina przeniosła się do Otwocka, gdzie ojciec Ireny angażował się w walkę z gruźlicą, niosąc pomoc szczególnie społeczności żydowskiej. Zmarł w 1917 r. zaraziwszy się tyfusem od swoich pacjentów. Odtąd matka samotnie utrzymywała córkę.

W 1931 r. Irena wyszła za mąż za Mieczysława Sendlera, pracownika naukowego wydziału filologii klasycznej Uniwersytetu Warszawskiego. Na UW studiowała prawo i polonistykę. Studia przerywała ze względu na pracę społeczną w Sekcji Pomocy Matce i Dziecku przy Wolnej Wszechnicy Polskiej oraz Wydziale Opieki Społecznej Zarządu Miasta St. Warszawy. Angażowała się też w organizacjach lewicowych – Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej i PPS. W okresie wzrostu nastrojów antysemickich Irena Sendlerowa sprzeciwiała się dyskryminacji osób pochodzenia żydowskiego, nie chciała się podporządkować regulacji „getta ławkowego” na UW i siadać po „polskiej” stronie sali wykładowej, przez co została zawieszona w prawach studenta. W 1939 r. jej mąż dostał się do niemieckiej niewoli i całą wojnę spędził w obozie jenieckim.

Po rozpoczęciu okupacji Sendlerowa z pomocą swoich współpracowników z pomocy społecznej – Jana Dobraczyńskiego, Ireny Schultz, Jadwigi Piotrowskiej i innych łączniczek – fałszowali dokumenty, wyciągali dzieci z utworzonego w 1940 r. getta, uczestniczyli w przemycie towarów do „dzielnicy zamkniętej”. Ich działalność opierała się w dużej mierze na osobistych znajomościach i przyjaźniach, nie miała jeszcze ramy instytucjonalnej. Dzięki fałszywym przepustkom z Miejskich Zakładów Sanitarnych, zajmujących się zwalczaniem epidemii, Sendlerowa, posługująca się okupacyjnym pseudonimem „Jolanta”, wraz z Ireną Schultz mogły wiele razy dziennie wchodzić do getta.

Sendlerowa była jedną z osób, które w lecie 1942 r. przeprowadziły przez getto wysłannika rządu polskiego na uchodźstwie Jana Karskiego, by umożliwić mu zebranie informacji o Zagładzie[2]. Brała udział w pogrzebach na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej, oglądała ostatnie przedstawienie w Domu Sierot Janusza Korczaka, była świadkiem ostatniej drogi Korczaka i jego podopiecznych na Umschlagplatz.

20 października 1943 r. Irena Sendlerowa została aresztowana przez Gestapo w swoim mieszkaniu przy ul. Ludwiki. Była to jedna z akcji wymierzonych w rosnące w siłę polskie podziemie przez nowe władze okupacyjne w Warszawie, kierowane przez nowego dowódcę SS i policji na dystrykt warszawski, Franza Kutscherę. Sendlerowa spędziła trzy miesiące na Pawiaku i w siedzibie gestapo przy Alei Szucha, była torturowana. Szczęśliwie dla niej, choć Niemcy mieli wiele informacji o polskim podziemiu i nawet o siatce ratującej Żydów, nie wiedzieli, że mają w swoich rękach główną organizatorkę akcji ratowania dzieci żydowskich. Co więcej, gestapowcom nie udało się znaleźć dowodów bezpośrednio obciążających Sendlerową – dzięki temu miała szansę na przeżycie. 20 stycznia 1944 r. jeden z niemieckich policjantów po prostu wyprowadził ją z budynku przy Alei Szucha na plac na Rozdrożu i kazał uciekać. „Jolanta” ocalała dzięki wysokiej łapówce w złocie, przekazanej przez Radę Pomocy Żydom – „Żegotę”.

Ratowanie żydowskich dzieci

Wszystkie akcje ratowania dzieci żydowskich wiązały się z ryzykiem i dużymi kosztami. Ukrywani Żydzi, zwłaszcza dzieci, zazwyczaj nie mogli pracować i samodzielnie się utrzymywać. Niewiele rodzin zaangażowanych w ukrywanie Żydów mogło lub chciało uczestniczyć w tej działalności bezpłatnie. Dlatego bardzo ważną rolę odgrywało regularne wsparcie finansowe dla osób ukrywających Żydów.

W grudniu 1942 r. powstała Rady Pomocy Żydom „Żegota” – jedyna w okupowanej Europie wspierana przez państwo instytucja powołana w celu ratowania Żydów. Do jej kierownictwa należeli członkowie różnych ugrupowań politycznych, współpracownikami zostali m.in. Sendlerowa i Dobraczyński. Organizacja żądała od wspierającego jej działania polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie minimum pół miliona złotych miesięcznie na swoją działalność. Otrzymywała jednak na początku jedynie ok. 80 tysięcy złotych miesięcznie, co było niewysoką sumą, biorąc pod uwagę, że miesięczne utrzymanie przeciętnej rodziny w Warszawie pod okupacją kosztowało ok. 3000 zł[3]. Niemniej, środki „Żegoty” rosły i w lipcu 1944 r., tuż przed powstaniem warszawskim, jej miesięczny budżet wyniósł 250 tysięcy złotych. Opiekunowie poszczególnych dzieci otrzymywali miesięcznie do 500-1000 złotych[4]. Aby było to możliwe, musiały do nich dotrzeć kurierki „Żegoty”. Od jesieni 1943 r. referatem dziecięcym "Żegoty" kierowała Irena Sendlerowa.

Ucieczki z getta odbywały się podczas wychodzenia z niego tzw. brygad pracy – oddziałów kierowanych do pracy przymusowej, które Niemcy tworzyli w pierwszych latach wojny, przed rozpoczęciem systematycznej eksterminacji Żydów. Jedną z ważniejszych dróg ucieczki był – zachowany do dziś – gmach sądów przy Lesznie (obecnie Al. „Solidarności” 127), którego zaplecze wychodziło na odcinek ulicy Ogrodowej znajdujący się już poza gettem. Dzieci wynoszono też w skrzyniach, pod ubraniem, w tobołkach, wywożono tramwajami, czasami przenoszono przez domy sąsiadujące z murem getta, niektóre opuszczały „dzielnicę zamkniętą” kanałami[5]. Oddawanie dzieci było dla rodziców traumatycznym przeżyciem – niektóre rodziny nie zdecydowały się skorzystać z pomocy oferowanej przez Sendlerową, inne czyniły to dopiero po „strasznych wahaniach”[6].

Po opuszczeniu getta dzieci były przewożone do bezpiecznych ośrodków przejściowych, takich jak dom sierot im. ks. Boduena przy ul. Nowogrodzkiej, gdzie otrzymywały pierwszą pomoc, były myte i odżywiane, co było bardzo ważne wobec fatalnych warunków sanitarnych panujących w getcie. Wiele dzieci miało szary kolor na twarzy – wynikało to z niedożywienia, braku światła słonecznego, wyczerpania. Po wstępnym przygotowaniu trafiały do polskich rodzin oraz do zakonów, sierocińców, domów opiekuńczych i wychowawczych czy innych placówek zlokalizowanych w Warszawie, jej okolicach lub na prowincji – np. 36 dzieci żydowskich zostało przechowanych w klasztorze prawosławnym w Turkowicach  pod Hrubieszowem. Szacuje się, że łącznie kilkadziesiąt zaangażowanych w pomoc Żydom zgromadzeń zakonnych uratowało w okresie wojny ok. 1200 żydowskich dzieci. Latem 1944 r. „Żegota” opiekowała się ok. 4 tysiącami osób pochodzenia żydowskiego[7].

Największe szanse na ratunek miały dzieci o „dobrym wyglądzie” – te o bardziej semickich rysach należało ukrywać o wiele staranniej, przy przenosinach zasłaniać ich twarze bandażami. Taka sama była sytuacja dorosłych – osoby o wyglądzie typowo słowiańskim miały większe szanse na wtopienie się w tłum. Łatwiej przeżyć było także Żydom zasymilowanym, znającym język polski, dla których polskie zwyczaje i religia katolicka nie były tajemnicą.

Prawdziwe nazwiska dzieci były przez Sendlerową szyfrowane na zwitkach papieru i ukrywane w słoikach, które zakopywała w ogródku posesji przy ul. Lekarskiej 9, jednym z najważniejszych punktów łącznikowych. Niestety, pomimo tych środków, nie wszystkie personalia udało się odtworzyć. Niektóre osoby uratowane podczas wojny nigdy nie poznały swojego prawdziwego imienia i nazwiska ani wieku. Najmłodsze uratowane dzieci były niemowlętami. Ci, którzy urodzili się w czasie wojny, mówi Elżbieta Ficowska, „mają «czarną dziurę» w pamięci. Nic o sobie nie wiedzą. Np. dziecko znalezione gdzieś pod płotem, bez żadnej informacji, kim ono jest”[8]. Jeden z uratowanych mężczyzn nie wiedział nic o swoich rodzicach oprócz tego, że przekazali mu chorobę dziedziczną[9].

Wiele spośród „dzieci Ireny Sendlerowej” utrzymywało z nią kontakt jeszcze kilkadziesiąt lat po zakończeniu wojny. Nie wszystkie osoby uratowane podczas wojny przyznawały się do swojego żydowskiego pochodzenia – niektóre zmieniły nazwiska i otoczenie, nawet ich najbliżsi nie wiedzieli o ich przeszłości.

Ile dzieci udało się uratować? Sama „Jolanta” i jej współpracowniczki, Jadwiga Piotrowska, Izabela Kuczkowska i Wanda Drozdowska-Rogowiczowa, w oświadczeniu z 1979 r. szacowały ich liczbę na 2500[10]. Dowodem miały być słoiki z nazwiskami dzieci, ale według Sendlerowej wszystkie poza jednym uległy zniszczeniu podczas wojny. Historycy korygują liczbę ocalonych dzieci do około 500[11]. Nawet jeśli było ich mniej, niż podawała Sendlerowa, uczynek kobiet i mężczyzn skupionych wokół niej i „Żegoty” należy do najjaśniejszych kart ruchu oporu w okupowanej przez Niemcy Europie.

Upamiętnienie ratujących żydowskie dzieci

W 1965 r. Irena Sendlerowa została uhonorowana tytułem Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata. Tytuł Sprawiedliwych otrzymali także jej współpracownicy z „Żegoty”: Adolf Berman (w 1963 r.), Marek Ferdynand Arczyński (w 1965 r.), Irena Schultz (w 1969 r.), Stanisława Bussold (w 1970 r., pośmiertnie), Teresa Prekerowa (w 1985 r.), Jadwiga Piotrowska (w 1987 r.), Julian Grobelny (w 1987 r., pośmiertnie), Jan Dobraczyński (w 1993 r.). W 1982 r. tytuł ten otrzymał Jan Karski.

Wśród najbardziej znanych osób uratowanych przez Sendlerową są Katarzyna Meloch, Michał Głowiński, Elżbieta Ficowska, Bogdan Wojdowski, Piotr Zettinger, Margarita Turkow[12].

Wobec zakłamywania historii w PRL-u i oficjalnej antysemickiej linii partii komunistycznej, dopiero po upadku komunizmu Irena Sendlerowa doczekała się uhonorowania w Polsce. W 2003 r. Sendlerowa otrzymała najwyższe polskie odznaczenie, Order Orła Białego.

Irena Sendlerowa zmarła 12 maja 2008 r., w wieku 98 lat.

 

Obejrzyj rozmowę z córką Ireny Sendlerowej, Janiną Zgrzembską, z okazji 110 rocznicy urodzin "Jolanty"

 

 

Przypisy:

[1] Elżbieta Ficowska, Dariusz Bugalski, Irena Sendlerowa: nikt jeszcze nie napisał prawdy o tragedii żydowskich matek, „Klub Trójki”, audycja radiowa z 7 maja 2013 r., https://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/837566,Irena-Sendlerowa-nikt-jeszcze-nie-napisal-prawdy-o-tragedii-zydowskich-matek, dostęp 15.02.2021 r.

[2] Anna Mieszkowska, Dzieci Ireny Sendlerowej, Warszawa 2009, s. 126-127.

[3] Rada pomocy Żydom w Polsce („Żegota”). Wspomnienia centralnych i terenowych działaczy RPŻ, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” 65-66, styczeń-czerwiec 1968, s. 177 (wspomnienia Ferdynanda Arczyńskiego „Marka”).

[4] A. Mieszkowska, dz. cyt., s. 144-145.

[5] Tamże, s. 151-156.

[6] E. Ficowska, D. Bugalski, dz. cyt.

[7] Robert Szuchta, 1000 lat historii Żydów polskich. Podróż przez wieki, Warszawa 2015, s. 258-259.

[8] A. Mieszkowska, dz. cyt., s. 229.

[9] Anna Bikont, Sendlerowa. W ukryciu, Wołowiec 2017, s. 119.

[10] A. Mieszkowska, dz. cyt., s. 219.

[11] R. Szuchta, dz. cyt., s. 259.

[12] A. Mieszkowska, dz. cyt., s. 224-225.

Przemysław Batorski   redaktor strony internetowej ŻIH