Menu
- Aktualności
- Wydarzenia
- Oneg Szabat
- Zbiory
- Nauka
- Wystawy
- Edukacja
- Wydawnictwo
- Genealogia
- O Instytucie
- Księgarnia na Tłomackiem
- Czasopismo „Tłomackie 3/5"
- Kwartalnik Historii Żydów
Władysław Szlengel.
Co łączy Władysława Szpilmana, Mieczysława Fogga, Juliana Tuwima i Marysię Ajzensztadt, nazywaną Słowikiem Getta? To postać Władysława Szlengla, gwiazdy przedwojennych teatrów i kabaretów, autora tekstów piosenek śpiewanych przez całą Warszawę, poety.
Władysław Szlengel urodził się w 1914 roku w Warszawie. Choć przez jakiś czas w niej nie mieszkał, tak naprawdę nigdy jej nie opuścił. Stolica stanowiła centralny motyw jego twórczości: przed wojną stylizowanej na ludową, lekkiej i satyrycznej, której jednymi z najbardziej popularnych przykładów są Panna Andzia ma wychodne (do muzyki kompozytora Bolesława Mucmana), Chodź na piwko naprzeciwko czy Jadziem, panie Zielonka; podczas wojny zaś oddającej gorzki smak zamknięcia w getcie i rozpaczliwych, bezowocnych prób znalezienia sobie i żonie kryjówki po aryjskiej stronie.
Swoją krótką, choć intensywną karierę Szlengel rozpoczął w prasie i to, jak pisze Magdalena Stańczuk, prasie ściśle określonej: „bo po pierwsze: żydowskiej, po drugie: polskojęzycznej. Już od 1930 roku publikował w wiersze w Naszym Przeglądzie. Jego artykuły na tematy polityczne trafiały zaś na łamy Robotnika. Trzecim tytułem, w którym młody poeta publikował swoje teksty był bardzo popularny w dwudziestoleciu międzywojennym (wznowiony również po wojnie) tygodnik satyryczny Szpilki". To w jego redakcji Szlengel poznał swojego późniejszego przyjaciela i mentora sławnego już wówczas Juliana Tuwima.
Kolejnym etapem kariery Władysława Szlengla był kabaret. Tworzył i występował m.in. w "13 Rzędach" i "Ali Babie".
Błyskotliwą karierę Szlengla (na krótko) przerwał wybuch wojny. Prawdopodobnie brał udział w kampanii wrześniowej i aktywnie uczestniczył w obronie Warszawy. Wniosek taki można wysnuć z niewątpliwie autobiograficznego wiersza Klucz u stróża, ale brak jest formalnych dowodów, które mogłyby to poświadczyć. Po upadku stolicy Szlengel wraz z żoną przez kilka miesięcy przebywał w okupowanym przez Związek Radziecki Białymstoku. Wrócił jednak do Warszawy i — jak informuje Ryszard Sielicki — zamieszkał w kamienicy przy ul. Waliców 14, która po utworzeniu i zamknięciu 16 listopada 1940 roku żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej została włączona w granice getta.
W getcie wszedł w skład zespołu najbardziej prestiżowego i najambitniejszego działającego tam kabaretu – Café Sztuka przy ul. Leszno 2. Występował tam wspólnie z Wacławem Teitelbaumem, Wierą Gran, Polą Braun, Dianą Blumenfeld, Marysią Ajzensztadt, Andrzejem Włastem oraz pianistami Adolfem Goldfederem i Władysławem Szpilmanem. Jak pisze Magdalena Stańczuk: „W swoim programie ta wyśmienita plejada gwiazd z powodzeniem kontynuowała przedwojenne tradycje i sięgając po sentymentalne szlagiery, spełniała oczekiwania publiczności szukającej punktów oparcia w przeszłości. Jednak największą atrakcją lokalu był stworzony przez grupę występujących tam artystów polskojęzyczny satyryczny kabaret zatytułowany Żywy dziennik. Wystawiana co tydzień mówiona kronika getta cieszyła się ogromną popularnością, w dużej mierze dzięki wierszom pisanym przez Szlengla żywym i barwnym językiem oraz wygłaszanym przez niego monologom, niepozbawionym błyskotliwego dowcipu. O ich powodzeniu decydowało odnoszenie się do codzienności getta i komentowanie bieżących wydarzeń za pomocą ostrej satyry. [Jej] obiektem było wszystko: policja żydowska, służba porządkowa, stosunki panujące w gminie. To Szlengel (…) «wykonujący z dużym ferworem rolę zapowiadacza», był niekwestionowaną gwiazdą lokalu na Lesznie. Przyciągał publiczność jak magnes”.
Trudna codzienność życia w getcie odciskała coraz większe piętno na twórczości Władysława Szlengla. W tym czasie nawiązał kontakt z inicjatorem Podziemnego Archiwum Getta, Emanuelem Ringelblumem. Artysta „zaznaczył swoją obecność w strukturach Archiwum Getta, czego dowodzą jego liczne utwory zachowane wśród ocalałych materiałów Oneg Szabat. Wtedy też ostatecznie zakończył się kawiarniany wątek w biografii Szlengla. Kres położyła mu wielka akcja likwidacyjna zorganizowana między lipcem a wrześniem 1942, mająca na celu wywiezienie warszawskich Żydów do obozów zagłady. Szlengel był wówczas świadkiem przemarszu Janusza Korczaka z jego wychowankami na Umschlagplatz. Jego wiersz Kartka z dziennika akcji to pierwszy, przejmujący utwór upamiętniający to wydarzenie.
Szlenglowi i jego żonie udało się uniknąć wywózki. Szczęśliwie dostał przydział do jednego z niemieckich przedsiębiorstw wykorzystujących niewolniczą pracę Żydów — do zakładów Toebbensa. Zamieszkał wówczas z żoną w tzw. szopie szczotkarzy przy ul. Świętojerskiej 34. Jego sąsiadem był m.in. Marek Edelman.
„Szlengel bez reszty oddał się pisaniu” — pisze Magdalena Stańczuk. „Wskrzesił już w pojedynkę przepełniony satyrą społeczną Żywy dziennik, którego kolejne numery odczytywał na sobotnich wieczorkach literackich. Sława tzw. szopek szybko wyszła poza granice małego pokoju w mieszkaniu na Świętojerskiej i zaczęła gromadzić coraz liczniejszą i bardziej osobliwą publiczność, bo poza szczotkarzami i kierownictwem szopu na występach Władka zaczęli pojawiać się różni ówcześni notable”.
Oprócz działalności artystycznej Szlengel zbierał również interesujące materiały i notatki, zamierzając opisać życie w getcie. Nie zdążył. Na przeszkodzie stanęła mu rozpoczęta 18 stycznia 1943 roku akcja selekcyjna w szopie szczotkarzy. Jej przebieg opisał w przejmującym prozatorskim tekście Co czytałem umarłym.
Po akcji Szlengel stracił nadzieję. Kilka razy udało mu się jako rzekomemu konwojentowi transportu z szopu na kilka godzin opuścić getto. Szukał ratunku, oparcia i kryjówki u swoich przyjaciół po aryjskiej stronie.
Bez skutku. Ostatecznie wraz z żoną i grupą Żydów ukrywał się w bunkrze Szymona Kaca przy ul. Świętojerskiej 36. 8 maja 1943 roku, w trakcie powstania w getcie, hitlerowcy odkryli bunkier. Wszystkich ukrywających się w nim Żydów — łącznie 130 osób — rozstrzelano jeszcze tego samego dnia. Wśród nich był Władysław Szlengel.
Magdalena Stańczuk pisze o śmierci poety: „(…) zginął zwyczajnie, nieopromieniony aurą bohatera, bez fajerwerków, podobnie jak miliony bezimiennych ofiar (…), jak tysiące niewinnych, prostych ludzi, których życie i śmierć zdążył utrwalić w swoich wierszach”.
Tekst powstał w oparciu o książkę Magdaleny Stańczuk Władysław Szlengel. Poeta nieznany. Wybór tekstów wydanej w 2013 roku przez wydawnictwo Bellona oraz materiały znajdujące się w zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie.